Przełom Online
Pasażerowie - sprawdzajcie bilety po ich skasowaniu
![Pasażerowie - sprawdzajcie bilety po ich skasowaniu](https://imgcdn1.przelom.pl/im/v1/news-900-widen-wm/2014/07/29/3142.jpg)
Sylwia Witek skasowała bilet, schowała i usiadła. Po dniu pracy marzyła, żeby dotrzeć do domu i odpocząć... A tu nagle kontrola, mandat, a wszystko przez - jak twierdzi młoda trzebinianka - zepsuty kasownik. Po naszej interwencji, sprawą zainteresował się szef ZK KM Marek Dyszy. Jednak, kiedy w ostatni piątek (16 września) wracała z pracy, kasownik oszukał ją po raz kolejny.
Do pierwszego zdarzenia, od którego wszystko się zaczęło, doszło 15 czerwca. Po rozmowach i korespondencjach z odpowiedzialnymi za komunikację i kontrole w powiecie chrzanowskim, acz bezowocnych, Sylwia Witek postanowiła skontaktować się z "Przełomem".
Szeroko opisaliśmy sprawę w ostatnim wydaniu gazety. Teraz ma ona swój ciąg dalszy.
W połowie czerwca Sylwia Witek wracała z Chrzanowa do Trzebini. Kiedy wsiadła do autobusu linii 309 (obecna 9) było przed wpół do ósmej. Skasowała bilet i usiadła. Kiedy weszła kontrolująca, okazało się, że na jednej stronie biletu widnieje godzina 19.21, a na drugiej 11.21. Przedstawicielka firmy Vector Controls ukarała Witek mandatem w wysokości 200 złotych.
- O tej godzinie z Chrzanowa do Trzebini nie było autobusu, po drugie o tej porze byłam w pracy - zapewnia Sylwia Witek.
Dwa tygodnie później sytuacja się powtórzyła. Kontroli wprawdzie nie było, ale na świeżo skasowanym przez Witek bilecie kasownik zmienił datę. Z jednej strony wybił 30 stycznia zamiast 30 czerwca.
Marek Dyszy kilka dni temu sprawę kojarzył jak przez mgłę. Porozmawiał z przewoźnikami. Ci zapewnili go, że kasowniki mają sprawne. Na tym jednak nie skończył. Przejrzał bilety Sylwii Witek i na własną rękę rozpoczął śledztwo.
- W czwartek byłam w ZK KM. Okazałam bilety, opisałam całą sprawę. W piątek zatelefonowała do mnie pracownica ZK KM z pytaniem: "w jakim kiosku kupowałam bilety?". Czy to ma jakieś znaczenie? - zastanawia się Sylwia Witek.
To nie koniec historii. W piątek (16 września) wieczorem wracała do domu autobusem tej samej linii, kasownik wybił tylko cztery cyfry. Stojącej obok znajomej zmienił z kolei godzinę.
Marek Dyszy analizując historię, zastanawia się, czy podobne zdarzenia nie niweczą pomysłu wprowadzenia biletów czasowych. O finale tej kontrowersyjnej sprawy będziemy informować.
Tadeusz Jachnicki
Komentarze
7 komentarzy
bo tam mieszają w garze, żeby zupa miała smak i smakowała ludziom. A u nas mieszają, żeby był zapach, a ludzie nie wiedzieli co jedzą ;-/
bo Jaworzno ma lepszych włodarzy a nie tylko takich którzy chcą się wybić szybko....
Szybkie pytanie - dlaczego w Jaworznie nie ma takich problemów?
Pomimo, że w Polsce według prawa jest domniemanie niewinności i należy winę udowodnić to niestety jest na odwrót i trzeba swoją niewinność udowodnić. Jeśli jedzie się autobusem w którym są kamery i bilet kasowało się na środku autobusu to fakt skasowania biletu można prosto udowodnić. Jeszcze ani razu kierowca mi nie sprawdził biletu czy legitymacji, uwagi nie zwracałam czy patrzy czy bilet kasuje. Niektórzy faktycznie w godzinach szczytu nie otwierają wszystkich drzwi - nawet w prezentacji "Wsiadanie pierwszymi drzwiami" o tym napisano. Jedni kierowcy się stosują inni nie. Jeśli wsiadam do autobusu pierwszymi drzwiami, byłaby kontrola a z biletem problem jak w artykule to cóż - kierowca będzie musiał potwierdzić to, że skasowałam bilet w końcu ma to kontrolować. A próbę wystawienia mandatu potraktuję jak próbę wyłudzenia pieniędzy i bezpodstawne ukaranie. Zresztą i tak słyszałam na przystanku, że to głupota karać kierowcę za opóźnienia autobusu bo co on zrobi na korki? Nic, a ominąć zmieniając trasę też mu nie wolno (chociaż kierowcy w 330 jak jeździło na szpital omijali korki na szpitalnej skręcając w Chechlaną). Na buspasy też w naszych miasteczkach, burmistrzach i p. Żuradzkim nie ma co liczyć. Za wszystko mają płacić kary kierowcy a pensji pewnie większej nie dostaną. A czy pan Dyszy nie powinien dostać też kary pieniężnej za zatwierdzenie beznadziejnych komunikacyjnie rozkładów jazdy?
... zasechl ... :)
To nie problem ZKKM tylko pasazerow :) W koncu kto bedzie musial sie tlumaczyc ?? Moja siostra kiedys miala sytuacje ze kasownik nie wbil nic na bilet ( tusz zacheschl ?? ) i pozniej kontrola okazuje sie ze nie ma nic wybite na bilecie. Sprawa zostala "umorzona" ( po naszej interwencji w ZKKM ) ale jak widac na moment. Pozniej przychodzily znow wezwania do zaplaty, ale byly przez rodzicow ignorowane i po 5 latach juz nie mogli nic zrobiec. Ile bylo podobnych przypadkow ?? ZKKM to panstwo w panstwie i jak cos nie jest jak trzeba pasazer musi sie tlumaczyc i udowadniac swoja niewinnosc a nie ZKKM ma udowodnic ze wszystko jest ok.
MOJE SPOSTRZEŻENIA PO ZMIANACH: uważam wprowadzenie biletu czasowego za idiotyzm, bo niby gdzie mogę dojechać za 10 min FAKTYCZNEGO PRZEJAZDU (nie rozkładowego) jeśli już skasuje bilet za 2,20 czyli 10 min to gdzie mogę sobie sprawdzić godzinę? bo w żadnym autobusie nie ma zegara a tym bardziej na kasownikach :( szczerze wole już skasować bilet za 2,50 i mam święty spokój nie boję się że gdzieś utkniemy w korkach (choć czas przewidywany na dojazd to 10 min) drugim bez sensem po zmianach jest wsiadanie przednimi drzwiami w godzinach szczytu 1. zajmuje dużo czasu 2. ludzie są podenerwowani 3. autobusy się spóźniają 4. i tak kierowca nie sprawdza wtedy biletów (jeśli w ogóle kiedyś to robi)