Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

Pasażerowie - sprawdzajcie bilety po ich skasowaniu

18.09.2011 15:07 | 7 komentarzy | 8 825 odsłon | red
Sylwia Witek skasowała bilet, schowała i usiadła. Po dniu pracy marzyła, żeby dotrzeć do domu i odpocząć... A tu nagle kontrola, mandat, a wszystko przez - jak twierdzi młoda trzebinianka - zepsuty kasownik. Po naszej interwencji, sprawą zainteresował się szef ZK KM Marek Dyszy. Jednak, kiedy w ostatni piątek (16 września) wracała z pracy, kasownik oszukał ją po raz kolejny.
7
Pasażerowie - sprawdzajcie bilety po ich skasowaniu
Sylwia Witek z Trzebini pokazuje bilety dowodzące, że kasownik oszukuje
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Sylwia Witek skasowała bilet, schowała i usiadła. Po dniu pracy marzyła, żeby dotrzeć do domu i odpocząć... A tu nagle kontrola, mandat, a wszystko przez - jak twierdzi młoda trzebinianka - zepsuty kasownik. Po naszej interwencji, sprawą zainteresował się szef ZK KM Marek Dyszy. Jednak, kiedy w ostatni piątek (16 września) wracała z pracy, kasownik oszukał ją po raz kolejny.

Do pierwszego zdarzenia, od którego wszystko się zaczęło, doszło 15 czerwca. Po rozmowach i korespondencjach z odpowiedzialnymi za komunikację i kontrole w powiecie chrzanowskim, acz bezowocnych, Sylwia Witek postanowiła skontaktować się z "Przełomem".
Szeroko opisaliśmy sprawę w ostatnim wydaniu gazety. Teraz ma ona swój ciąg dalszy.

W połowie czerwca Sylwia Witek wracała z Chrzanowa do Trzebini. Kiedy wsiadła do autobusu linii 309 (obecna 9) było przed wpół do ósmej. Skasowała bilet i usiadła. Kiedy weszła kontrolująca, okazało się, że na jednej stronie biletu widnieje godzina 19.21, a na drugiej 11.21. Przedstawicielka firmy Vector Controls ukarała Witek mandatem w wysokości 200 złotych.

- O tej godzinie z Chrzanowa do Trzebini nie było autobusu, po drugie o tej porze byłam w pracy - zapewnia Sylwia Witek.

Dwa tygodnie później sytuacja się powtórzyła. Kontroli wprawdzie nie było, ale na świeżo skasowanym przez Witek bilecie kasownik zmienił datę. Z jednej strony wybił 30 stycznia zamiast 30 czerwca.

Marek Dyszy kilka dni temu sprawę kojarzył jak przez mgłę. Porozmawiał z przewoźnikami. Ci zapewnili go, że kasowniki mają sprawne. Na tym jednak nie skończył. Przejrzał bilety Sylwii Witek i na własną rękę rozpoczął śledztwo.

- W czwartek byłam w ZK KM. Okazałam bilety, opisałam całą sprawę. W piątek zatelefonowała do mnie pracownica ZK KM z pytaniem: "w jakim kiosku kupowałam bilety?". Czy to ma jakieś znaczenie? - zastanawia się Sylwia Witek.

To nie koniec historii. W piątek (16 września) wieczorem wracała do domu autobusem tej samej linii, kasownik wybił tylko cztery cyfry. Stojącej obok znajomej zmienił z kolei godzinę.

Marek Dyszy analizując historię, zastanawia się, czy podobne zdarzenia nie niweczą pomysłu wprowadzenia biletów czasowych. O finale tej kontrowersyjnej sprawy będziemy informować.
Tadeusz Jachnicki