Libiąż
Misja Heleny trwa nadal
Marta Trawińska: Poznałam ją w 2012 roku, przygotowując się do mojego pierwszego wyjazdu na misję na Węgry. Pojechałyśmy tam razem. Potem wiele razy się spotykałyśmy. Robiła równocześnie tak wiele rzeczy, że często mogła być gdzieś tylko krótko. Pamiętam, jak kiedyś wieczorem siedzieliśmy w centrum wolontariatu w Trzebini, a Helenka wpada w stroju stewardessy. „Wiecie co, niedługo mam kolejny lot, ale chciałam was tu odwiedzić, choćby na chwilę" - powiedziała. Nosiła często koszulkę z napisem „Free hugs", czyli „Darmowe przytulasy". To przytulanie innych to był dla niej taki naturalny odruch.
Po śmierci Heleny powstała fundacja.
- Została powołana przy współpracy salwatorianów, rodziny, przyjaciół i wszystkich ludzi dobrej woli, we wrześniu 2017 roku. Wszyscy zaczęliśmy się zastanawiać, co dalej. Czy śmierć Helenki może zakończyć to dobro, które działo się za jej życia? Doszliśmy do wniosku, że trzeba te inicjatywy kontynuować. Stąd nasze hasło - „Misja Heleny trwa nadal".
Pomagacie dzieciom i młodzieży. Co już udało się zrobić?
- Ponieważ Helenka zajmowała się działalnością misyjną, już w pierwszą rocznicę jej śmierci zainaugurowaliśmy program stypendialny. Obejmuje trzy kraje: Meksyk, Zambię i Boliwię. Fundujemy stypendystom czesne w szkołach. W tych krajach szkoła jest płatna i wiele dzieci nie może sobie pozwolić na kształcenie. Finansujemy zakup materiałów dydaktycznych. Niekiedy także jedzenie. W każdym z tych krajów mamy na miejscu koordynatora czuwającego nad właściwym przebiegiem programu. W Boliwii nawiązaliśmy współpracę z siostrami służebniczkami dębickimi, u których pracowała Helena na misjach w Cochabambie. Tam mamy jedną stypendystkę. Od dwóch lat wspieramy finansowo Nicol, która ukończyła liceum prowadzone przez siostry. Popołudniami zamiast nauki pracowała jako niańka, aby pomóc w utrzymaniu siostry i mamy oraz zebrać pieniądze na kolejne czesne. Dzięki wsparciu stypendialnemu naszej fundacji mogła skupić się na nauce i dostać na wymarzone studia. Pomagamy też 12 uczniom z Meksyku. Ich liczbę zwiększyliśmy ostatnio, bo przez koronawirusa wielu ich rodziców straciło pracę. W Zambii wspieramy całą szkołę, którą na jednej z wysp otworzył polski misjonarz, salwatorianin. Współfinansujemy tam bieżące potrzeby, m.in. opłacamy nauczycieli oraz materiały edukacyjne.
W jaki sposób pozyskujecie fundusze na taką działalność?
- Fundacja prowadzi wiele projektów finansujących program stypendialny. Na przykład cegiełkę na program stanowi wydana w ubiegłym roku płyta „Helena - muzyczna biografia". Każdy, kto ją kupi, wspiera stypendystów. Temu celowi służy także nasza najnowsza inicjatywa, czyli wystawa plenerowa. Odwiedzamy parafie goszczące wystawę o Helenie z małym kiermaszem - publikacjami na jej temat i pamiątkami misyjnymi. Pozyskane przy tej okazji fundusze trafiają do naszych podopiecznych w tych trzech krajach. Do tej pory wystawa odwiedziła Trzebinię, Gliwice, Konin, Żmigród, Chrzanów i Czeladź. Zarezerwowało ją już 16 innych parafii. Kolejne zapraszamy do kontaktu z nami. Na pewno koronawirus pokrzyżował niektóre nasze plany. Na szczęście mamy grupę stałych darczyńców.
Utrwalacie pamięć o zamordowanej wolontariuszce, zbierając dokumenty i świadectwa o jej życiu. Powstają kolejne wydawnictwa.
- Na kolejną rocznicę śmierci Heleny przygotowujemy książkę dla dzieci, zatytułowaną „Podróż po miłość, czyli niezwykłe życie Helenki Kmieć". Będzie o przygodach z życia Heleny, z pięknymi ilustracjami. Cały czas spływa do nas wiele maili i informacji od osób, które piszą o Helence. Na naszej stronie helenakmiec.pl utworzyliśmy taką księgę pamięci. Dla mnie to jest niesamowite, że osoby, które nigdy jej nie spotkały, za jej przykładem często decydują się na zmianę życia na lepsze. Ksiądz proboszcz z parafii św. Barbary w Libiążu wspominał, że wiele osób przyjeżdża na jej grób. Nawet z daleka. Ta pamięć jest więc żywa. Naszą misją, jako fundacji, jest jej podtrzymywanie. Helena jest nadzieją dla ludzi młodych w Kościele, szczególnie dla tych, którym trudno się w nim dziś odnaleźć. Jest przykładem, że mogą w nim działać i zrobić wiele dobrego. Ta pamięć nie zamyka się jedynie w granicach naszego kraju. Opowiadaliśmy o Helence m.in. podczas polonijnej pielgrzymki w Chicago oraz w polskiej parafii w Londynie.
Myślicie o zainicjowaniu procesu beatyfikacyjnego?
- Nie, nie myślimy o tym. Nie jest to w naszej kompetencji. Zostawiamy to odpowiednim władzom kościelnym. Fundacja skupia się przede wszystkim na działalności edukacyjnej i pomocowej.
Archiwum Przełomu nr 48/2020
Komentarze
4 komentarzy
@Antoninka ma w 100% rację , bo ten " wolontariat " był przygodą i zabawą , przedstawione zdjęcia w filmie o Helenie K.są dowodem na to. Natomiast nie widziałem zdjęć z dobrych uczynków na tej misji ???? Takich tragedii na świecie jest sporo ale nikt tego tak nie celebruje. Rozumiem ,że następnym krokiem będzie beatyfikacja.
Po prostu demagogia w XXIw
Piszę to z ciężkim sercem, jednak nie mogę i nie chcę kolejny raz przejść obok tego typu pijaru. Rozumiem ból Rodziny po stracie ukochanego dziecka. Powiem tak, Helena, osoba młoda, potrafiła czerpać z życia pełnymi garściami, nie zginęła jednak śmiercią męczennicy, lecz w wyniku bandyckiego napadu, tak to oceniam. Nie rozumiem tego całego zamieszania wokół jej osoby, pogrzeb o charakterze państwowym z kontrowersyjnym kardynałem Dziwiszem w roli głównej, jakieś odznaczenia, honorowe obywatelstwa, fundacje, ulice, beatyfikacje, pielgrzymki do grobu, artykuły, wywiady i nie wiadomo co jeszcze. Sądzę, że wszystko to zainicjował bp. Jan Zając, pragnąc wyciszyć wyrzuty sumienia, ponieważ wolontariat misyjny w Boliwii miał być bardzo przyjemnym okresem w życiu tej młodej osoby, a tu taka tragedia.
Wszystko oczywiście odbywa się w formie wolontariatu a sama Pani Dyrektor i jej pracownicy nie pobierają z tytułu tej misji żadnego wynagrodzenia? A jeśli pobierają to ile? Oczywiście nie jest to informacja publiczna i nie muszą tych danych podawać, ale.... To ważne, bo w 2018 roku w Polsce było zarejestrowanych około 26 tysięcy fundacji i 117 tysięcy stowarzyszeń, wiele z nich to zwyczajne biznesy do trzepania kasy :) Oczywiście też pomagają, ale niewielu zdaje sobie sprawę, że te fundacje często są zakładane głównie dla własnych korzyści. Dziś większość znanych aktorów czy celebrytów ma swoje fundacje :) Fundacja „Misja Heleny trwa nadal" może być prawdziwą fundacją, ale brak danych aby to ocenić i spokojnie wesprzeć.