Nie masz konta? Zarejestruj się

Płaza

Sarna padła w prywatnym ogrodzie w Płazie i zaczęła się urzędnicza przepychanka

13.01.2024 17:00 | 7 komentarzy | 5 299 odsłon | Łukasz Dulowski
Właścicielka posesji znalazła przy swoim domu martwego koziołka. Przez cztery dni boksowała się z różnymi służbami, prosząc o zabranie padliny. W końcu sprawa została pomyślnie załatwiona, ale w drodze wyjątku.
7
Sarna padła w prywatnym ogrodzie w Płazie i zaczęła się urzędnicza przepychanka
Martwa sarna na prywatnej posesji w Płazie
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

• Gdzie dzwonić, gdy dzika zwierzyna padła na prywatnym terenie?
• Czy musimy płacić za jej usunięcie z własnej kieszeni?
• Jak do tego problemu podchodzą urzędnicy i służby weterynaryjne w powiecie chrzanowskim?

Rankiem 1 stycznia pani Bernadetta natrafiła na martwą sarenkę na swojej posesji. Podobną sytuację miała w zeszłym roku.

- Wtedy coś mi przywlekło na ogród szczątki sarny. Zadzwoniłam do PCZK i usunęli mi to bez problemu. Teraz też tak zrobiłam - mówi.

Opowiada, że dyżurny przyjął zgłoszenie, ale zastrzegł, że w Nowy Rok nikt nie przyjedzie, ale stanie się tak następnego dnia.

- 2 stycznia znów zadzwoniłam do PCZK, co z tą „moją" sarną. Usłyszałam od dyżurnego, że nie wie, komu przekazać tę sprawę. Skontaktowałam się z gminą (Urząd Miejski w Chrzanowie), która mnie przekierowała do chrzanowskiego starostwa. W międzyczasie jeszcze raz zadzwoniłam do gminy i tam mi powiedziano, że każdą padlinę z prywatnej posesji ma usunąć jej właściciel na swój koszt - relacjonuje.

Ostatecznie sprawa zakończyła się pomyślnie dla pani Bernadetty, ale łatwo nie było.

Czytelników e-wydania "Przełomu" zapraszamy na platformę e-prasa i Kiosk.pl

Tam znajdziecie archiwalne i bieżące wydania tygodnika.