Płaza
Sarna padła w prywatnym ogrodzie w Płazie i zaczęła się urzędnicza przepychanka
• Gdzie dzwonić, gdy dzika zwierzyna padła na prywatnym terenie?
• Czy musimy płacić za jej usunięcie z własnej kieszeni?
• Jak do tego problemu podchodzą urzędnicy i służby weterynaryjne w powiecie chrzanowskim?
Rankiem 1 stycznia pani Bernadetta natrafiła na martwą sarenkę na swojej posesji. Podobną sytuację miała w zeszłym roku.
- Wtedy coś mi przywlekło na ogród szczątki sarny. Zadzwoniłam do PCZK i usunęli mi to bez problemu. Teraz też tak zrobiłam - mówi.
Opowiada, że dyżurny przyjął zgłoszenie, ale zastrzegł, że w Nowy Rok nikt nie przyjedzie, ale stanie się tak następnego dnia.
- 2 stycznia znów zadzwoniłam do PCZK, co z tą „moją" sarną. Usłyszałam od dyżurnego, że nie wie, komu przekazać tę sprawę. Skontaktowałam się z gminą (Urząd Miejski w Chrzanowie), która mnie przekierowała do chrzanowskiego starostwa. W międzyczasie jeszcze raz zadzwoniłam do gminy i tam mi powiedziano, że każdą padlinę z prywatnej posesji ma usunąć jej właściciel na swój koszt - relacjonuje.
Ostatecznie sprawa zakończyła się pomyślnie dla pani Bernadetty, ale łatwo nie było.
Czytelników e-wydania "Przełomu" zapraszamy na platformę e-prasa i Kiosk.pl
Tam znajdziecie archiwalne i bieżące wydania tygodnika.
Komentarze
7 komentarzy
urzędasy a nie urzędnicy, zwłaszcza ci niekompetentni z chrzanowskiego urzędu miasta.
a jak mi urzędnik padnie na posesji - to kto go będzie usuwał? gdzie mam dzwonić?
Ciekawe, czy jakby to nie była sarna tylko żubr, to też by powiedzieli, że właściciel działki ma sam usuwać.
Trzeba bylo podrzucic pod drzwi Urzędu
Polski urzędnik przyjazny dla obywatela.
Urzędniczy sukces.
...fajne photo...