Nie masz konta? Zarejestruj się

Ubezpieczenie ważniejsze niż hotel

30.06.2010 00:00
Zamiast koncentrować się na wyborze hotelu i opcji żywieniowej na zagranicznych wczasach, lepiej zainteresować się ubezpieczeniem oferowanym przez organizatora wypoczynku czy wycieczki zagranicznej.

Zamiast koncentrować się na wyborze hotelu i opcji żywieniowej na zagranicznych wczasach, lepiej zainteresować się ubezpieczeniem oferowanym przez organizatora wypoczynku czy wycieczki zagranicznej.

Wymarzone wczasy w egzotycznych krajach mogą stać się koszmarem. Takiej sytuacji doświadczył Krzysztof Barański z Trzebini. Skorzystał z super oferty renomowanego biura podróży z Niemiec i poleciał z Frankfurtu do Wenezueli. Tam jednak zachorował. Zawał. Stenty. Leczony był w dwóch prywatnych klinikach.

- Biuro, w którym kupowałem wczasy, zaoferowało też atrakcyjne ubezpieczenie. 9 euro od osoby. Skorzystałem. Do głowy mi nie przyszło, aby studiować warunki ubezpieczenia. Przecież jechałem odpoczywać, a nie chorować - opowiada.

Miał pecha. Zasłabł na słońcu. Hotelowy defibrylator uratował mu życie. Trafił do kliniki, która nie była w stanie mu pomóc. Spędził w niej dobę. Potem zawieziono go do kolejnej. Szybka diagnoza i zabieg. Po trzech dniach, w dobrym stanie, opuścił klinikę, bo zbliżał się termin odlotu. Nadszedł też czas rozliczenia kosztów leczenia. Obie kliniki wystawiły rachunki. W tzw. międzyczasie ubezpieczyciel uruchomił polisę. Uprzednio skrzętnie jednak sprawdził, czy pan Krzysztof nie był aby leczony na chorobę przewlekłą, w tym wypadku na serce. Na szczęście jego kartoteka u lekarza pierwszego kontaktu była pod tym względem „czysta”. Można było przelać pieniądze na konto kliniki. Wtedy dopiero nasz bohater zorientował się, na jaką sumę kosztów leczenia został ubezpieczony. Była to suma 15 tys. euro, co w karaibskich warunkach, gdzie leczenie jest bardzo drogie, okazało się sumą symboliczną. Wystawione przez kliniki rachunki opiewały na sumę prawie trzy razy wyższą. I nikt poza pacjentem do tego nie dołoży. Ani NFZ, bo leczenie odbywało się poza Unią Europejską, ani żadna inna instytucja. Pacjent musi zapłacić różnicę osobiście.

- Jaki morał płynie z tej historii? Ano taki, że zamiast koncentrować się na wyborze hotelu i opcji żywieniowej, lepiej zainteresować się ubezpieczeniem oferowanym przez organizatora wypoczynku czy wycieczki zagranicznej. Moje doświadczenie uczy, że co tanie, to czasem drogie - radzi pan Krzysztof.

Dobre rady na spokojny urlop
Nie patrz na hotel. Kiedy kupujesz wczasy zagraniczne, szczególnie do egzotycznych krajów, żądaj od biura turystycznego szczegółowych informacji o warunkach ubezpieczenia. Pytaj jak nazywa się ubezpieczyciel. Pytaj o to, co obejmuje polisa (NW, OC, ubezpieczenie bagażu), a nade wszystko, ile zostanie ci wypłacone, gdy zachorujesz (KL, czyli koszty leczenia). Pracownicy biur turystycznych i klienci koncentrują się najczęściej na wyborze hotelu, analizują odległość od morza, wyżywienie (dwa posiłki czy all inclusive), tymczasem niepodziewana choroba może sprawić, że wszystkie te luksusy staną się na miejscu nieważne.

Suma ubezpieczenia. Gdy zachorujemy w kraju UE, nawet gdy ubezpieczenie KL nie jest za wysokie, można uderzyć do NFZ. Będą się na pewno bronić przed partycypacją w kosztach leczenia, ale w uzasadnionych wypadkach mogą je zrefundować. W innej strefie geograficznej nie warto ryzykować nie mając zapewnionego zwrotu kosztów leczenia na poziomie minimum 30 tys. euro. Warto to sprawdzić, bo NFZ nie da nam ani grosza.

Opcja choroby przewlekłe. Każdy ubezpieczyciel ma własną definicję choroby przewlekłej. Nawet jak się ją dokładnie przeczyta w warunkach ubezpieczenia, to nie zawsze wiadomo, o co w niej chodzi. Najlepiej jest w sytuacji, gdy się na cokolwiek poważniejszego chorowało, wykupić opcję „choroby przewlekłe”. W razie czego unikniemy sporów z ubezpieczycielem. Niestety, czasem wiąże się to z dopłatą do wersji podstawowej ubezpieczenia. Dobre biura też już taką opcję oferują, ale trzeba o to kilka razy zapytać, a następnie zobaczyć, czy jest wpisane w polisę.

Nic „na gębę”. Warunki ubezpieczenia i numer polisy trzeba mieć na piśmie. Trzeba też znać numer do ubezpieczyciela, pod który w razie choroby i konieczności uruchomienia ubezpieczenia należy zadzwonić.

Drobnym drukiem. Warto przeczytać przed wyjazdem ogólne warunki ubezpieczenia. Chociaż często jest to zapisana drobnym druczkiem z pozoru nudna książeczka, to dzięki znajomości jej treści, możemy na wczasach spać spokojnie.
(AM)

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 26 (945)
  • Data wydania: 30.06.10

Kup e-gazetę!