Libiąż
Zmarł kombatant i świadek historii z Libiąża Andrzej Szostek
Andrzej Szostek był jednym z ostatnich, lokalnych świadków historii. Przetrwał okupację. O tragicznych wydarzeniach wojny wielokrotnie opowiadał podczas spotkań z młodzieżą i prelekcji w Miejskiej Bibliotece Publicznej.
Na przykład opowiadał o zdarzeniu, jakie przydarzyło mu się w 1942 roku. Jako młody flisak trafił w ręce okupanta na dworcu w Oświęcimiu, gdzie w areszcie przebywał jedną dobę. Kiedy go stamtąd wyprowadzono, akurat podjechał transport francuskich Żydów. Jemu i jego koledze nakazano pomagać w załadunku. Zwolniono go z tej służby na polecenie kapitana wodnego posterunku policji w Imielinie, którego o pomoc poprosił wujek Andrzeja Szostka, dyspozytor barek na Wiśle.
Jak opowiadał na łamach "Przełomu" kilka lat temu, po wojnie zrobił kurs ciesielski i znalazł pracę w firmie Termoizolacja Zabrze. Jeździł po wielu budowach w południowej Polsce. Gdy w 1952 roku się ożenił, poszukał zajęcia na miejscu. Znalazł zatrudnienie w kopalni Janina. Dojeżdżał na motorze. Uprawiał też pięć hektarów ziemi w swoim gospodarstwie w Gromcu. W latach 60. był tam sołtysem. W tym czasie udało się wybudować między innymi ośrodek zdrowia.
Pogrzeb Andrzeja Szostka odbędzie się w czwartek w kościele w Gromcu o godz. 13.30.
Komentarze
1 komentarz
Zmarły urodził się w 1927 roku, zatem w chwili wybuchu wojny miał 12 lat, był dzieckiem, nie brał udziału w działaniach zbrojnych, służbę wojskową odbywał po zakończeniu wojny, zdobył stopień porucznika, ostatnio w stanie spoczynku. Skoro był kombatantem, musiał być więźniem politycznym, a o tym nie ma wzmianki. Odszedł człowiek, który nie zaświadczy więcej, jakie postawy przyjmowali Rosjanie w czasie II wojny światowej, jak mordowali, rozstrzeliwali, gwałcili, kradli i na umór spożywali alkohol, zachowywali się dokładnie tak, jak w obecnej chwili na Ukrainie. Kolejny świadek historii odchodzi.