Nie masz konta? Zarejestruj się

Sport

PIŁKARSKA ŚRODA. Krzeszowiczanie w półfinale Pucharu Polski, Libiąż wreszcie zwycięski

24.04.2013 19:57 | 0 komentarzy | 3 660 odsłony | red
Piłkarz Świtu Krzeszowice pokonali na wyjeździe Sokoła Kocmyrzów w ćwierćfinale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Piłki Nożnej Kraków. W meczu trzeciej ligi Janina Libiąż wygrała z Wisłą Sandomierz.
0
PIŁKARSKA ŚRODA. Krzeszowiczanie w półfinale Pucharu Polski, Libiąż wreszcie zwycięski
Grzegorz Krzysiak (przy piłce) zdobył trzy gole dla Świtu w meczu z Sokołem. Fot. Michał Koryczan
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Piłkarz Świtu Krzeszowice pokonali na wyjeździe Sokoła Kocmyrzów w ćwierćfinale Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Piłki Nożnej Kraków. W meczu trzeciej ligi Janina Libiąż wygrała z Wisłą Sandomierz.

Puchar Polski na szczeblu PPN Kraków
Sokół Kocmyrzów – Świt Krzeszowice 1-3 (0-2)
Bramki dla Świtu: Grzegorz Krzysiak (20, 25-karny, 70)
Świt: Wróbel – Mucha, Calik (46. J. Marszałek), Para, M. Marszałek, Socha, Kaczkowski, Żmudka (55. T. Stryczek), Funek (65. Żywczak), Kanclerz (46. Kowalczyk), Krzysiak
W poprzednich czterech konfrontacjach ligowych, na szczeblu krakowskiej klasy okręgowej, krzeszowiczanie zanotowali trzy wygrane i jeden remis. W sezonie 2010/2011 Świt rozgromił Sokoła na jego terenie 5-1, a przed własną publicznością pokonał go 3-2. W kolejnym sezonie (ekipa z Krzeszowic świętowała wówczas awans do czwartej ligi), krzeszowiczanie zremisowali 1-1 w Kocmyrzowie, a na swoim boisku zwyciężyli pewnie 3-0.
W środowym ćwierćfinale Pucharu Polski na szczeblu PPN Kraków czwartoligowcy ze Świtu okazali się lepsi od występującego o dwie klasy rozgrywkowe niżej Sokoła.
Katem gospodarzy okazał się Grzegorz Krzysiak, który ustrzelił hat-tricka. W pierwszej połowie dwukrotnie pokonał bramkarza rywali. Najpierw przelobował go po podaniu Adriana Funka, a następnie wykorzystał rzut karny, podyktowany za zagranie ręką przez gracza miejscowych.
Dwadzieścia minut po przerwie zespół z Kocmyrzowa zdobył kontaktowego gola, jednak goście szybko odpowiedzieli. Piotr Socha zagrał z lewego skrzydła na głowę Krzysiaka, a ten precyzyjnym uderzeniem ustalił wynik meczu.
- Sokół mający w składzie kilku bardzo doświadczonych zawodników postawił nam trudne warunki. Grał ambitnie, ale wynik jest jak najbardziej sprawiedliwy. W półfinale zagramy u siebie z trzecioligowym Hutnikiem Kraków. Trzeba tylko znaleźć wolny termin. Na razie skupiamy się na sobotnim, prestiżowym spotkaniu z Orłem Piaski Wielki. Jeśli wygramy, zbliżymy się do niego na jeden punkt – mówi Dariusz Bijak, szkoleniowiec Świtu.
W ostatnim czasie głośno jest o problemach krzeszowickiego klubu i groźbie wycofania czwartoligowego zespołu z rozgrywek.
- Drużyna bardzo dobrze reaguje na te zawirowania. Chłopaki swoją postawą na boisku pokazują, że zasługują na wsparcie i docenienie ze strony gminy – podkreśla Dariusz Bijak.

III liga małopolsko-świętokrzyska
Janina Libiąż - Wisła Sandomierz 1-0 (0-0)
1-0 Konrad Szafran (90+3)
Janina: Księżarczyk - Dukała, Górka, Horawa, Grzywa, Szlęzak, Jasieczko (86. Szafran), Witoń (62. Wierzba), Ficek, Rupa, Kmiecik (80. Grabowski)
Pierwsza groźna sytuacja w meczu miała miejsce w 18. minucie. Górka dograł do Szlęzaka, a ten obsłużył podaniem na prawo skrzydło Ficka. Filigranowy pomocnik Janiny dośrodkował w pole bramkowe, a Rupa z pięciu metrów z idealnej pozycji trafił w poprzeczkę.
Po chwili strzelić mógł Witoń, ale myśląc jeszcze o akcji kolegi posłał piłkę na wysokość drugiego piętra. Im mecz trwał dłużej, tym przewaga gospodarzy była większa. Było widać, że to im bardziej zależy na korzystnym rezultacie. Najczęściej do sytuacji strzeleckich dochodził Szlęzak. Uderzenie lidera Janiny w 27. minucie zostało instynktownie wybronione przez Furtaka, a po przerwie ten sam zawodnik najpierw uderzył w kierunku dalszego słupka by po chwili po podaniu Horawy ustrzelić bramkarza rywala. W 75. minucie nie kto inny, a właśnie Artur Szlęzak z dziecinną łatwością nawinął rywala na szesnastym metrze, ale piłka po jego uderzeniu ledwo doleciała do bramki. Bijąca głową w mur Janina nadziała się, jak to bywa w takiej sytuacji na kontrę. W 84. minucie po strzale Nogaja niepewnie interweniował Księżarczyk, ale dobijający Pietrucha nie trafił czysto w futbolówkę na piątym metrze. Bramkarz miejscowych spisał się za to świetnie w 90. minucie kiedy wybronił lecącą pod poprzeczkę piłkę uderzana głową przez Pacholarza.
- Panowie jeszcze dwie minuty, walczymy! – można było usłyszeć z ust trenera Marcina Spuły w doliczonym czasie gry.
Zawodnicy posłuchali trenera. W 93. minucie Wierzba naciskał rywala i ten był zmuszony wybić piłkę poza linię boczną. Z autu mocno w szesnastkę futbolówkę wrzucił Grabowski, a głową na 1-0 strzelił wprowadzony kilka minut wcześniej na plac gry Konrad Szafran. Doświadczony zawodnik utonął w objęciach kolegów, a po chwili arbiter zakończył spotkanie, które poprawiło humory piłkarzom, działaczom i kibicom Janiny przed sobotnim pojedynkiem z liderem z Limanowej.

(MK, AB)