Szkoła palenia
Palenie wciąż jest modne wśród młodych ludzi. Chociaż to szkodliwy nałóg, po papierosy sięga ich coraz więcej.
Wcale się nie kryją
- Z roku na rok jest coraz gorzej. W naszej szkole pali nawet połowa uczniów. I to nie tylko papierosy - nie ukrywa Marek Łazicki, dyrektor Zespołu Szkół Techniczno-Usługowych w Trzebini. W ubiegłym roku walczył z problemem palenia w ubikacjach. Młodzież nie mogła opuszczać budynku szkoły w czasie przerw, więc zapuszczała się w miejsca, gdzie nie sięgało oko kamer. Obecnie zamontowano je również tam. Jednocześnie drzwi placówki otwarto dla uczniów.
- Liczba palaczy wcale się nie zmniejszyła. Po prostu - zmienili miejsce. Nie jesteśmy w stanie ich upilnować. Generalnie jak młodzian wyjdzie ze szkoły, to uważa, że już wszystko mu wolno. A jeśli jest pełnoletni, to już w ogóle. Większość wcale nie kryje się z tym, że pali. Czasem jak przechodzę, to powie dzień dobry i nawet papierosa z ust nie wyjmie - mówi Łazicki.
Idąc do ZST-U, faktycznie nie trudno natknąć się na podpalającą młodzież. Podobnie jest zresztą nieopodal Zespołu Szkół Ekonomiczno-Chemicznych w Trzebini. Przed pierwszym dzwonkiem trzeba w końcu się jeszcze odstresować.
Głównie pierwszoklasiści
- W szkole się nie da, więc palę poza nią. Ubikacje są zamykane na lekcjach, po tym jak przyłapano uczniów na puszczaniu dymka. Nauczyciele dyżurują na korytarzach, kontrolują toalety podczas przerw - przyznaje drugoklasista z trzebińskiego ekonomika, który po raz pierwszy sięgnął po papierosy jeszcze w gimnazjum.
Maria Kupiec, wicedyrektor ZSE-Ch w Trzebini, przyznaje, że podopieczni palą nagminnie. Co trzeci uczeń wpadł już w szpony nałogu.
- Problem dotyczy w szczególności pierwszoklasistów, którzy zaczęli palić jeszcze w gimnazjum. Tłumaczą, że już się uzależnili. Chcieliby się odzwyczaić, ale nie mogą - mówi wicedyrektorka. - Na dużej przewie młodzież wychodzi na zewnątrz szkoły, ale na teren ogrodzony. Ukradkiem chcą zapalić, nie mogą się powstrzymać. Nie jesteśmy w stanie upilnować, pomimo dyżurów nauczycieli - dodaje.
Nie zawsze pomagają kary z zachowania czy telefon do rodziców.
- To również dlatego, że młodzież ma ich przyzwolenie. Były już nawet takie sytuacje, że dorośli dopominali się o palarnię w szkole - mówi Anna Ber, wicedyrektor w ZSE-Ch.
W ekonomiku, na początku roku szkolnego organizowane są pogadanki z młodymi na temat szkodliwości palenia.
- Dzisiaj młodzi coraz wcześniej zaczynają palić. Chcą pokazać, że są dorośli. W IV klasie, kiedy są bardziej świadomi szkodliwości puszczania dymka, po papierosy sięga już mniej osób - zaznacza Katarzyna Herbik, pedagog w ekonomiku.
Palą coraz młodsi
Karol Chodacki, drugoklasista z ZSE-Ch, zaczął palić w drugiej klasie gimnazjum.
- Spróbowałem z ciekawości. Na początku wystarczała paczka miesięcznie. Potem coraz częściej sięgałem po papierosy. Jak przyszedłem do szkoły ponadgimnazjalnej, większość rówieśników paliła. We wrześniu zacząłem się ograniczać. Myślę, że wkrótce całkowicie rzucę ten nałóg - podkreśla Karol. - Coraz młodsi sięgają po fajki, palą poza szkołą, na przystankach. Teraz już wcale się z tym nie kryją - dodaje.
Wicedyrektor Gimnazjum nr 1 w Trzebini Renata Zięba przyznaje, że w budynku szkoły czy też w najbliższym jego sąsiedztwie uczniowie nie zapalą, bo teren jest monitorowany.
- Nieraz byli widywani gdzieś indziej. Potem tłumaczyli, że oni tam tylko stali, a palili ich starsi koledzy. Nie jesteśmy w stanie ich kontrolować. To rola rodziców. Przecież wyczują, że ich pociecha paliła - zaznacza Zięba.
- Co z tego, że przegoni się młodych z jednego miejsca? Pójdą dziesięć metrów dalej. To walka z wiatrakami - uważa Marek Łazicki.
Michał Koryczan
Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.
Najnowsze komentarze