Od nowego roku drożeją opłaty za chrzanowskie przedszkola. Tak postanowili radni, bo od kilku lat coraz więcej pieniędzy z gminnej kasy dokładają do ich utrzymania.

Obecnie miesięczny pobyt dziecka w przedszkolu kosztuje rodziców 95 zł bez względu na czas, jaki maluch w nim przebywa. Do tego trzeba doliczyć koszty wyżywienia, co podnosi opłaty do około 200 zł. Jeśli doliczymy zajęcia dodatkowe, np. angielski, rytmikę czy naukę gry w szachy, w sumie wyjdzie ok. 250 zł.

- Ja na razie nie posyłam dziecka na dodatkowe zajęcia i miesięcznie płacę około 200 zł. Gdy syn zostaje w domu, płacę jeszcze mniej. To wcale nie jest dużo - mówi Anna, mama małego Karola.

Radni PiS mają obawy
Od nowego roku stawki się zmieniają. Uzależniono je od wysokości obowiązującego w danym roku minimalnego wynagrodzenia.
Gdy dziecko przebywa w placówce do 7 godzin dziennie, opłata stała wyniesie 9 proc. minimalnego wynagrodzenia, co daje 119 zł. Opłata za dzieci przebywające w przedszkolu dłużej, wyniesie 10 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli 132 zł. Koszty wyżywienia każda placówka ustala oddzielnie.

- Ta propozycja budzi obawy radnych klubu Prawa i Sprawiedliwości. Są do przyjęcia dla rodziców pracujących. Ale w sytuacji, gdy jedno z rodziców nie pracuje, albo - gorzej - obydwoje są na bezrobociu, przyjąć się ich nie da. Dlaczego dzieci mają ponosić konsekwencje tego, że rodziców nie stać na przedszkole! - uważa radny Tadeusz Mikłas, zabierający głos w tej sprawie w imieniu klubu PiS.

Potrzebne zaświadczenia
Projekt uchwały zakłada, że w przypadku leczenia szpitalnego, potwierdzonego zaświadczeniem wydanym przez lekarza, rodzice będą zwalniani częściowo z ponoszenia opłaty stałej. Radni Klubu PiS proponowali, by ten zapis poszerzyć także o leczenie ambulatoryjne, w tym poszpitalne leczenie w domu.

Nie wszyscy lekarze wypisują jednak zaświadczenia potwierdzające chorobę dziecka.
- Nie mamy takiego obowiązku. Ja je wypisuję. Rodzicom radzę jednak, aby malucha zostawili w domu przynajmniej jeszcze przez tydzień po chorobie, by zminimalizować prawdopodobieństwo złapania infekcji - mówi radna Małgorzata Kowalska z zawodu lekarz.

- Zatem nie możemy oczekiwać od rodziców pisemnego zaświadczenia w przypadku leczenia ambulatoryjnego, bo lekarze nie mają obowiązku go wypisywać - włączył się w dyskusję radny Andrzej Filipczak. poprawka, proponowana przez radnych PiS, może utrudnić życie rodzicom.

- Poza tym, jeśli zmniejszymy wysokość opłaty stałej za nieobecność dziecka w przedszkolu, różnicę będzie musiała pokryć gmina - dodaje radny Robert Maciaszek.

Kto za to zapłaci
Jak wylicza wiceburmistrz Stanisław Dusza, o ile w 2006 roku na utrzymanie przedszkoli gmina wydała 6,9 mln zł, to w tym roku ta kwota urosła do 8,5 mln zł.

- W przyszłym roku planujemy wydać jeszcze więcej - aż 9,1 mln zł. Jeśli jest takie oczekiwanie radnych, możemy przejąć od rodziców płatności za wszystkie zobowiązania, pytanie tylko skąd wziąć na to pieniądze - wiceburmistrz Dusza nie ukrywa, że z kasą w gminnym budżecie jest krucho.

Ostatecznie radni przegłosowali podwyższenie opłaty stałej za pobyt dziecka w przedszkolu. Równocześnie zdecydowali się na ulgi dla przedszkolaków leczonych w szpitalu, z uwzględnieniem poszpitalnego leczenia w domu. Na stosowanie ulg w przypadku leczenia ambulatoryjnego zgody nie dali.

- Przez trzy ostatnie lata nie podwyższaliśmy opłat za przedszkole. Zdecydowaliśmy się na ten krok, bo dopłacamy do tych placówek coraz więcej. Tą uchwałą nie uderzamy jednak w najbiedniejszych, co sugerują radni PiS, bo ci najbiedniejsi objęci są pomocą OPS. Przysługują im zniżki za pobyt dziecka w przedszkolu, jak również szereg dodatków - kwituje burmistrz Ryszard Kosowski.
Anna Jarguz

Aktualizacja 4.12.2009, 8.20