Miesiąc po pożarze cysterny kolejna ciężarówka wjechała w wiadukt na ulicy Krakowskiej w Chrzanowie.

Pani Gabriela wracała z pracy. Czekając na przejściu dla pieszych przy ul. Trzebińskiej w Chrzanowie, usłyszała hałas.
- Ciężarówka skręciła w ulicę Krakowską i zahaczyła o wiadukt. Zdołała jednak przejechać. Trudno powiedzieć, jakie były uszkodzenia, bo kierowca się nie zatrzymał. Dobrze, że nie była to cysterna – mówi.

W sierpniu 2002 r., pomimo zakazu, pod wiadukt wjechał TIR, który zaklinował się pod nim, blokując przejazd na blisko dwie godziny. Miesiąc temu problem łamiących zakaz pojazdów nabrał zupełnie innego wymiaru. W wiadukt uderzyła autocysterna. Wybuchł pożar, a miasto stanęło w obliczu największej katastrofy w swojej historii.

Gdy nieco ponad cztery tygodnie po tym zdarzeniu, w tym samym miejscu, znowu słyszymy o ciężarówce wjeżdżającej niezgodnie z prawem pod wiadukt, kolejny raz wracają pytania o właściwe oznakowanie drogi. Czy znaki zakazu są widoczne dla kierowców?
Po wypadku autocysterny nadkomisarz Dariusz Pogoda, naczelnik sekcji prewencji i ruchu drogowego KPP w Chrzanowie, przekonywał, że oznakowanie skrzyżowania jest dobre.

- Gdy tydzień temu ciężarówka skręciła pod wiadukt, było już ciemno. Może kierowca nie widział znaków. Po tamtej stronie nie ma przecież latarni – zastanawiała się pani Gabriela.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda to miejsce po zmroku. Okazuje się, że znak doskonale widać. Po raz kolejny więc brak wyobraźni kierowcy mógł doprowadzić do wypadku pod wiaduktem.

Na bardzo niebezpiecznych odcinkach dróg stawia się czasem znaki informujące o liczbie ofiar wypadków, które miały tam miejsce. W Chrzanowie pod wiaduktem na szczęście nikt nie zginął i chyba tylko umieszczenie zdjęcia płonącej cysterny na znaku informacyjnym mogłoby wpłynąć na zachowanie kierujących ciężarówkami.
(MK)

Na zdjęciu: Również po zmroku znak przy ul. Trzebińskiej, informujący o zakazie wjazdu samochodów ciężarowych pod wiadukt, jest widoczny dla kierowców