Przewoźnicy obawiają się, że na transporcie weekendowym nie będą zarabiać. Musimy jednak brać pod uwagę potrzeby mieszkańców – tłumaczy burmistrz Krzeszowic Czesław Bartl.

Ewa Solak: W przyszłorocznym budżecie chce pan zaplanować pieniądze na dopłaty dla przewoźników.
Czesław Bartl: - Chodzi tylko o komunikację w weekendy. Mieszkańcy sołectw wielokrotnie skarżyli się, że nie mają jak dotrzeć do miasta, szczególnie w niedzielę.

Nie udało się przekonać przewoźników, by wozili niedzielnych pasażerów bez dopłat?
- Nie, ale trudno nie brać pod uwagę ich racji. Obawiają się, że na transporcie weekendowym nie będą zarabiać, bo chętnych może być niewielu. Niektórzy już nawet próbowali, ale twierdzili potem, że wożą powietrze. Jako gmina musimy jednak brać pod uwagę potrzeby mieszkańców.

Najtrudniejszą sytuację mają osoby mieszkające w Paczółtowicach, Dubiu i innych, mniejszych sołectwach.
- Analizujemy sytuację i możliwości naszego budżetu. Jeśli radni przychylą się do tego, dopłaty objęłyby tylko tych przewoźników, którzy zdecydowaliby się jeździć po gminie w dni wolne. Na początku w niedziele i na liniach najtrudniejszych do rynkowego utrzymania się.

Jakie byłyby to koszty?
- W tym tygodniu wszystkie je obliczymy tak, by móc propozycję dopłat wprowadzić do przyszłorocznego budżetu.

Czy to właśnie planowane dopłaty zadecydowały o wzroście podatku transportowego?
- To również było przyczyną. Ale wzrost podatków dotknie głównie przewoźników jeżdżących ciężkimi samochodami, które najbardziej rozjeżdżają drogi w naszej gminie. Na ich remonty pieniądze też musimy skądś mieć.
Rozmawiała Ewa Solak