Rura sąsiedzkiej niezgody
Budowa sieci kanalizacyjnej mogłaby postępować jeszcze szybciej, gdyby nie coraz częstsze protesty przeciwko puszczaniu przez swoją działkę ścieków wrogiego sąsiada – informuje Leszek Lis z katowickiej firmy CITEC S.A.
Bogumił Kurylczyk: Jest pan inżynierem kontraktu za 32 miliony euro, obejmującego rozbudowę kanalizacji i wodociągów z Funduszu Spójności. Można się tej odpowiedzialności przestraszyć.
Leszek Lis: - To mój nie pierwszy taki kontrakt. Podpisuję wszystkie dokumenty techniczne, dotyczące siedmiu zadań inwestycyjnych. I biorę odpowiedzialność za jakość wykonanych prac. Generalnie, nie mam zastrzeżeń.
Wszystko idzie jak z płatka?
- Cudów to nigdzie nie ma. Roboty przebiegają zgodnie z harmonogramami. Problemy mamy tylko z jednym wykonawcą, warszawską firmą Ekoland, która nie radzi sobie z modernizacją oczyszczalni ścieków Libiąż B.
Słyszałem, że problemem są jeszcze sąsiedzkie waśnie.
- Nigdzie dotąd nie spotkałem się z tak masowym wykorzystywaniem budowy kanalizacji do odgrywania się na sąsiedzie. W ten sposób, że rura odprowadzająca jego ścieki ma omijać zygzakami działkę należącą do osoby, z którą jest w konflikcie.
Jak Pawlak z Kargulem...
- Często nawet gorzej. I dlatego musimy masę czasu poświęcać na łagodzenie sporów. Jesteśmy wtedy bardziej psychologami, niż inżynierami. Ale to i tak lepsza droga, niż uleganie takim sąsiedzkim zachciankom. Rura, czy to ze ściekami, czy z wodą, ma ludzi łączyć, a nie dzielić.
Rozmawiał: Bogumił Kurylczyk
Na zdjęciu: Leszek Lis
Stan budowy kanalizacji
(dane na koniec czerwca)
Gmina Trzebinia – 49 proc. (46,3 km)
Gmina Libiąż – 59 proc. (6,8 km)
Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.
Najnowsze komentarze