Nie masz konta? Zarejestruj się

Palą bez wygód

24.01.2007 00:00
Tylko w Alwerni palący urzędnicy mają komfort zaciągania się dymkiem w ogrzewanym, specjalnie przeznaczonym do tego pomieszczeniu. W pozostałych magistratach i starostwie palacze muszą wychodzić na zewnątrz, co doskwiera szczególnie zimą.
Tylko w Alwerni palący urzędnicy mają komfort zaciągania się dymkiem w ogrzewanym, specjalnie przeznaczonym do tego pomieszczeniu. W pozostałych magistratach i starostwie palacze muszą wychodzić na zewnątrz, co doskwiera szczególnie zimą.
Z zakazu palenia, jakim objęte są urzędy, niewiele robią sobie radni, którzy bez skrępowania zadymiają urzędowe korytarze w przerwach obrad sesji czy komisji problemowych.

Zadymiona Herbowa
- Cały korytarz przy Sali Herbowej jest jedną, wielką palarnią. Dym leci do środka aż głowa boli. We wszystkich zakładach pracy obowiązuje zakaz palenia, a na palarnię przeznaczane są specjalne pomieszczenia. Tak powinno być i tutaj – apelowała na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Krzeszowicach radna Teresa Szczurek. Radni jednak nonszalancko odłożyli rozważenie tej propozycji na później, ze względu na brak pomieszczenia, w którym można by taką palarnię przygotować. Z naszych informacji wynika, że podobnie jest w Alwerni i Chrzanowie.
W takich sytuacjach radnym powinien zwrócić uwagę gospodarz budynku, czyli burmistrz, jeśli sesje odbywają się w magistratach.

Wygodne wymogi
Choć ustawodawca zadbał o interesy palaczy, nakazując utworzenie w zakładzie pracy miejsca, w którym można palić, to tak naprawdę wielu pracodawców przepisem tym nie bardzo zajmuje sobie głowę. Z dużą wyrozumiałością do tematu podchodzą też zakładowi BHP-owcy, bo w wielu firmach czy urzędach po prostu nie ma gdzie stworzyć takiego pomieszczenia.
- Prawda jest jednak taka, że gdyby pracownik się uparł, i zgłosił oficjalną skargę do Państwowej Inspekcji Pracy, że w jego zakładzie nie ma spełniającego wymogi miejsca do palenia, i musi wychodzić na zewnątrz, to prawdopodobnie wygrałby sprawę. Takie jest zresztą orzecznictwo sądowe: wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 22 marca 2006 roku, który orzekł, że przedsiębiorca mający przynajmniej 20 pracowników musi zorganizować palarnię w każdym budynku, w którym zatrudnia minimum 20 osób – mówi Czesław Grabania, specjalista ds. BHP.
Co więcej, prawo precyzuje jak powinna wyglądać taka palarnia. Ma być odpowiednio obszerna, ogrzewana, wentylowana, oświetlona i zaopatrzona w siedziska. Takie luksusy oferują jednak pracownikom–palaczom tylko nieliczni.

Kantorek albo kącik
W urzędach i innych obiektach użyteczności publicznej, jeśli nie ma wewnątrz specjalnie wydzielonego miejsca do palenia, pracownicy najczęściej zmuszeni są do wychodzenia na zewnątrz (tak jest w większości magistratów, w starostwie, w chrzanowskim ZUS-sie, w wielu szkołach, w komendzie powiatowej policji). Palarnię ma jednak np. Powiatowe Centrum Edukacyjne w Chrzanowie czy Urząd Miejski w Alwerni. Spełniające przepisowe wymogi pomieszczenie dla palaczy - z odpowiednią wentylacją i ławeczkami - jest w zakładzie Konfekcjoner w Wygiełzowie.
- W większości zakładów produkcyjnych i firm za palarnie służą kantorki czy wydzielone na korytarzach kąciki, w których stoi popielniczka, a na ścianie wisi tabliczka: tu wolno palić – informuje Czesław Grabania. – Trwają prace nad zmianą obecnych przepisów. Te obecnie przygotowywane mają zwolnić pracodawców z obowiązku urządzania w zakładzie takich „profesjonalnych” palarni.
Grażyna Kaim


DLA PRZEŁOMU
 


Stanisław Rokosz, sekretarz Urzędu Gminy w Babicach (niepalący):
- W naszym urzędzie nie ma palarni. Nie mamy gdzie pomieścić się z ważniejszymi sprawami, więc o palarni nawet nikt nie myśli. Pracownicy, którzy chcą zapalić, muszą wyjść na zewnątrz.

Rafał Kosowski, sekretarz Urzędu Miejskiego w Libiążu (były palacz):
- W naszym urzędzie nie ma większego problemu z palaczami, bo są to już sporadyczne przypadki. Podobnie jest z radnymi. Nie przypominam sobie radnego, który by palił. Jeśli jednak któryś z pracowników chce zapalić, może to zrobić tylko podczas wyznaczonej przerwy na śniadanie. Nie ma przyzwolenia na to, by co godzinkę ktoś wychodził sobie na papieroska. Zastanawiam się, czy znalazłoby społeczną akceptację urządzanie za pieniądze podatników specjalnego pokoju dla palących urzędników.

Marek Gorzkowski, komendant powiatowy policji w Chrzanowie (rzucił palenie w styczniu tego roku):
- W komendzie nie mamy wydzielonej palarni. Policjanci muszą wychodzić na zewnątrz, ale w nowej siedzibie przewidziane są palarnie prawie na każdym piętrze.

Zbigniew Uroda, prokurator rejonowy w Chrzanowie (nałogowy palacz):
- W starej siedzibie przy Grunwaldzkiej nie mieliśmy palarni, ale w nowej już jest. Na parterze, przy wejściu, przeszklona, zaopatrzona w popielniczkę i specjalną tabliczkę z informacją, że tu wolno palić. Nie ukrywam, że u mnie w gabinecie się pali. Jednak oczywiście jeśli kogoś przyjmuję, i komuś to przeszkadza, nie robię tego.

Jan Rychlik, burmistrz Alwerni (niepalący):
 Palacze mają specjalne pomieszczenie, w którym mogą palić. Jest to pokój socjalny na piętrze, z oknem, z krzesłami. Uważam, że widok urzędników palących na zewnątrz nie robi dobrego wrażenia. A wydzielenie miejsca na korytarzu jest działaniem pozornym, bo przecież ten dym rozchodzi się i tak po całym budynku.


Na zdjęciu: W starostwie można palić tylko... przed budynkiem starostwa

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 4 (769)
  • Data wydania: 24.01.07

Kup e-gazetę!