Nie masz konta? Zarejestruj się

Na razie wietrzę

13.12.2006 00:00
Przez pierwsze trzy dni byłem zdruzgotany ilością spraw do załatwienia, spraw z różnych dziedzin życia. Ale po tym tygodniu pracy jest już znacznie lepiej – mówi nowy burmistrz Krzeszowic Czesław Bartl.
Minął tydzień od czasu, gdy po 12 latach w gabinecie burmistrza Krzeszowic zasiadł ktoś inny niż Wiesław Jagiełło. Dużo pan tu zmienił?
- Musiałem wyrzucić i firanki i dywan, bo były tak przesiąknięte dymem z papierosów. Poprzedni burmistrz strasznie dużo palił, a ja jestem sportowcem i nie palę wcale, dlatego teraz stale wietrzę. Zainstalowałem też komputer, bo wcześniej go nie było. Nie ma tu obrazów, które dotychczas wisiały na ścianach, ale nie wiem, co się z nimi stało. Lampy też trzeba wymienić, bo strasznie tu ponuro i ciemno. Nie miałem zbyt wiele czasu, by zająć się wystrojem gabinetu.

A co pan robił?
- Musiałem zapoznać się z pracownikami, sytuacją w urzędzie. Stale przyjmuję petentów. W ciągu tygodnia byłem już na szkoleniu, spotkaniu ze starostą, na zebraniu wiejskim, na Barbórce i mikołajkach. W urzędzie spędzam około 10 godzin dziennie. Nie liczę popołudniowych i wieczornych spotkań. Najważniejsze, że udało mi się wypracować stały harmonogram dnia. Grunt to dobra organizacja czasu.

Z jakim problemem zwrócili się pierwsi mieszkańcy, którzy przyszli do pana jako burmistrza?
- Przyszła kobieta domagająca się zlikwidowania u niej na osiedlu ławki. Co wieczór pod blokiem przesiadują młodzi ludzie. Rozrabiają, piją alkohol. Trzeba rozpoznać tę sprawę, bo likwidacja ławki nic nie zmieni. Przeniosą się po prostu na inną.

Był pan dyrektorem szkoły. Pełnienie funkcji burmistrza to zupełnie inny rodzaj pracy...
- No tak, obciążenie jest o sto procent większe, podobnie jak odpowiedzialność. Przez pierwsze trzy dni byłem zdruzgotany wagą problemów, z jakimi przyszło mi się stykać, wielością spraw do załatwienia, spraw z różnych dziedzin życia. Ale po tym tygodniu pracy jest już znacznie lepiej.

Zmiana pracy to okazja do zmiany własnego wizerunku...
- Kupiłem sobie na tę okazję nowy garnitur. Tu, w Krzeszowicach, jest świetny sklep. Nawet rabat dostałem, bo od razu wziąłem koszulę i krawat. Jeszcze kilka zamierzam kupić, bo dobry garnitur to podstawa. W końcu, stale spotykam się z ludźmi, więc muszę dobrze wyglądać.
A jak na zmianę pracy zareagowała rodzina? Żona się nie martwi, że częściej nie ma pana w domu?
- Martwi się, martwi. Syn też, bo dotychczas spędzaliśmy znacznie więcej czasu razem. Soboty i niedziele zawsze na sportowo. Teraz wiele spotkań, imprez i zebrań mam właśnie w weekendy, więc dla rodziny czasu mam mniej. Córka wyjechała do Irlandii i stamtąd mi kibicuje. Nie ukrywam, że dużo się w moim życiu zmieniło, ale tego nie żałuję.
Rozmawiała Ewa Solak

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 50 (764)
  • Data wydania: 13.12.06

Kup e-gazetę!