Nie masz konta? Zarejestruj się

Śląsk, albo nic

15.03.2006 00:00
O tym, skąd dostarczyć do mieszkań czystą, zdrową wodę, mówi Jerzy Chrząszcz - wiceprezes Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Chrzanowie.

O tym, skąd dostarczyć do mieszkań czystą, zdrową wodę, mówi Jerzy Chrząszcz - wiceprezes Rejonowego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Chrzanowie.

Widzi pan te trzy kartki formatu A3? Tyle było wypowiedzi czytelników w internecie pod moim tekstem na temat spodziewanego zanieczyszczenia ujęć wody pitnej po zatopieniu kopalni „Trzebionka”.

- Nic dziwnego. Woda jest dla ludzi równie ważna jak chleb. Podejrzewam, że te wypowiedzi stanowiły reakcję na cytowane stwierdzenia prof. Jacka Motyki?

Pojechałem na rozmowę z profesorem do Krakowa po tym, jak publicznie oświadczył na ostatniej sesji rady w Chrzanowie, iż „mieszkańcy jeszcze nie wiedzą, co ich po zatopieniu Trzebionki czeka”. I okazało się, że zaleje nas... gęsta zupa, czyli rozpuszczone w wodzie siarczany żelaza i magnezu.
- Tak zgodnie stwierdziły w zleconych przez RPWiK ekspertyzach trzy niezależne zespoły naukowców: właśnie z krakowskiej AGH, z Politechniki Krakowskiej oraz z Politechniki Śląskiej. Prof. Motyka, znakomity hydrogeolog i znakomity praktyk, potwierdził te ustalenia jako czwarty.

Potwierdził, czy raczej przestrzegł, nie bawiąc się w charakterystyczne dla wielu naukowców gdybania?
- Przynajmniej od trzydziestu lat wiadomo, że po zalaniu wodą kopalń, czyli zanieczyszczeniu ujęć wody pitnej, aglomerację chrzanowską czeka posucha. A koszty likwidacji tych kopalń, w sensie spowodowanych strat w środowisku naturalnym - o czym zwykle się nie mówi, przekroczą kilkakrotnie zyski osiągnięte podczas wydobycia surowców...

Tym jednak miały się martwić następne pokolenia. I cóż, ten czas właśnie nadszedł.
- Jesteśmy na to przygotowani. Kiedy nasze główne ujęcia zostaną zanieczyszczone siarczanami, będziemy już podłączeni własną magistralą do sieci Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów.

To znaczy do Dziećkowic, skąd ostatnio płynęła tak skażona woda, że nie nadawała się do picia w Chełmku.
- Chełmek ma własne ujęcie na zbiorniku Dziećkowice, podobnie zresztą jak i Huta Katowice, dla której ten zbiornik wybudowano. My natomiast podłączymy się do sieci wodociągowej GPW w miejscowości Dziećkowice, a to zupełnie inna sprawa. Tam właśnie dociera czysta woda z Soły.

A co z magistralą KRAK, która miała dostarczyć wodę pitną dla Chrzanowa i Oświęcimia?
- To bardzo dawne czasy, kiedy w latach sześćdziesiątych ta koncepcja była dla nas atrakcyjna. Teraz jest zbyt kosztowna i w sumie zbędna. Chodzi bowiem o częściowo wybudowany rurociąg o długości kilkudziesięciu kilometrów, doprowadzający do nas wodę aż z Goczałkowic. A po co? Przecież system wodociągów GPW bazuje na jedenastu ujęciach, w tym i z Goczałkowic. Tymczasem do Dziećkowic mamy tylko czternaście kilometrów. Koszty budowy i eksploatacji są zatem nieporównywalne. A, co trzeba podkreślić, właśnie te koszty doprowadzenia decydują potem o cenie wody w kranach.

Czytelnicy pytają w internecie, dlaczego po zalaniu Trzebionki nie będzie można uzdatnić wody z szybu Włodzimierz, skoro uzdatnia się ją także teraz?
- Jak wiadomo, siarczan wapnia, czyli gips, słabo rozpuszcza się w wodzie. Ale już siarczan żelaza, czy siarczan magnezu – bardzo dobrze. Koszt oczyszczenia takiej zupy byłby porównywalny z kosztami uzdatnienia wody morskiej. Z pewnością więc taniej byłoby kupić mineralną w sklepie.

Ujęcie Włodzimierz leży daleko od ujęcia Józef w dawnej kopalni Matylda. Tam woda też zgęstnieje od siarczanów?
- Naukowcy różnią się tylko w podaniu dokładnego czasu, kiedy to się stanie. Podobnie jak w przypadku studni głębinowych na ujęciu Żelatowa. Wszystkie one stanowią przecież pod ziemią system naczyń połączonych.

Czytelnicy proponują więc, by po zakończeniu eksploatacji w Trzebionce, RPWiK odpompowywało stamtąd wodę, nie dopuszczając do zanieczyszczenia ujęcia Włodzimierz.
- I to jest dopiero bajka! Mało bowiem, że jesteśmy przedsiębiorstwem dostarczającym wodę i odbierającym ścieki, to jeszcze mielibyśmy zamienić się w zakład górniczy! I za czyje pieniądze? Odbiorców wody pitnej?

A innych ujęć wody na naszym terenie nie ma? Przykładowo - źródła na Ostrej Górze.
- One wystarczą, co najwyżej, do zaspokojenia potrzeb mieszkańców Myślachowic i Karniowic. Ta akurat sprawa nie budzi żadnych wątpliwości: nie mamy więcej czystej wody na naszym terenie. A co więcej, będzie jeszcze gorzej. Dlatego jesteśmy właściwie skazani na podłączenie do Śląska.

Czyli tylko Dziećkowice.
- Na budowę tej magistrali, kosztem 40 milionów złotych, udało nam się pozyskać z funduszy europejskich aż 30 milionów złotych. To wyjście optymalne i w sensie merytorycznym, i ekonomicznym. W każdym razie, najkorzystniejsze dla mieszkańców, bo najtańsze i przyszłościowe.
Rozmawiał Bogumił Kurylczyk

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 11 (725)
  • Data wydania: 15.03.06

Kup e-gazetę!