Nie masz konta? Zarejestruj się

Uśpieni

25.01.2006 00:00
Dla młodych ludzi Alwernia wciąż pozostaje miastem niewykorzystanych szans. Nie wystarcza im urzędowa dbałość o nowe chodniki i wyremontowane drogi. Monika Baliś i Anna Górecka pokazują długą listę podpisów. Ponad dwieście osób chce, żeby na osiedlu powstał plac zabaw. To zaledwie pierwszy krok.

Dla młodych ludzi Alwernia wciąż pozostaje miastem niewykorzystanych szans. Nie wystarcza im urzędowa dbałość o nowe chodniki i wyremontowane drogi. Monika Baliś i Anna Górecka pokazują długą listę podpisów. Ponad dwieście osób chce, żeby na osiedlu powstał plac zabaw. To zaledwie pierwszy krok.

Wyszukane argumenty
- Najlepiej, żeby urządzenia były drewniane, bo wtedy będą bezpieczniejsze. Taki plac zabaw powstał na chrzanowskim osiedlu Stella. Jak już podobny zostanie zbudowany w Alwerni, to przydałoby się go ogrodzić, żeby psy nie wchodziły do piaskownicy. A najlepiej, żeby był zamykany na noc, bo inaczej stanie się miejscem alkoholowych schadzek – Monika snuje plany budowlane.
Oprócz alwernian, na liście figurują nazwiska mieszkańców Kwaczały, Mirowa, Poręby Żegoty, Regulic. Przecież zdarza się, że wnuki ze wsi odwiedzają swoje babcie z miasta. Ze starego, peerelowskiego placu zabaw, pozostały niechlubne szczątki ze skrzypiącą huśtawką na czele.
- Nowy plac zabaw byłby też z korzyścią dla okolicznych sklepów. Mama idzie robić szybkie zakupy, a dziecko w tym czasie bawi się – Anna podaje jeden z bardziej wyszukanych argumentów.

Narzekania na cały rok
Monika ma sześcioipółletnią Olgę, Anna – Aleksandra i Karola w wieku 4 i 6 lat. Kiedy spadnie śnieg, maluchy pędzą na górkę „za kotłownię”. Monika pamięta, jak zjeżdżała z niej na sankach, będąc dzieckiem. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło.
- Gdy tylko mam wolny weekend, to wybieramy się na narty w góry. Bo co robić w Alwerni? – pyta retorycznie.
Nastaje wiosna. Ania wydaje swoim dzieciakom rowery.
- Jeżdżą krzywymi chodnikami i potem mają poobdzierane kolana. Albo na parkingu wariują na rolkach. Trzeba na nie bardzo uważać. Chociaż od tamtego roku mogą trenować na placyku koło straży pożarnej – przyznaje Anna, ale wcale nie jest tym zbytnio pocieszona.
W kolejności przydałoby się zbudować skate park i boisko do piłki nożnej, bo – według wstępnych planów – obecny stadionik tymczasowy ma w przyszłości zostać rozparcelowany.
Ostatnio pojawiło się, dzięki panu Maciejowi Bilce, boisko do siatkówki plażowej. Poza tym, latem i wczesną jesienią Osiedle Chemików proponuje dzieciom właściwie to samo, co wiosną, czyli niewiele.

Ludzie uciekają
Monika Baliś urodziła się w Alwerni, potem mieszkała w Chrzanowie i rok temu na powrót związała się z miastem położonym w cieniu klasztornego wzgórza. Anna Górecka trafiła tutaj przed trzema laty.
- W tym mieście nic się nie zmieniło; za wyjątkiem tego, że pan Borowski otworzył duży sklep – mówi Monika.
- Świetne miasteczko dla emerytów. Właściwie tylko dlatego tutaj mieszkam, że nie stać mnie na kupno mieszkania w Krakowie, gdzie obecnie pracuję. Obawiam się, że moje dzieci tutaj nie zostaną – dodaje Anna.
Obie panie uważają, że ludzie uciekają z Alwerni. Jedna z sióstr męża Anny wyemigrowała do Tychów, druga – do Krzeszowic.

Miasteczko uśpione
Burmistrz Jan Rychlik stara się, by w gminie budowano nowe chodniki, remontowano drogi, by w szkołach były przyzwoite warunki do nauki. Czy to wystarcza?
- To miasto jest wciąż jakby uśpione. Gdy przychodzi sobota, to zostaje Kraków. Jeśli ktoś sam sobie nie zorganizuje życia kulturalnego, to na Alwernię nie ma co liczyć – mówi Anna.
- Co prawda, działa galeria w Rynku (Samorządowy Ośrodek Kultury – dop. aut.), ale tym tematem tak naprawdę interesuje się bardzo wąski krąg ludzi. Przydałaby się kawiarnia, może jakiś fitness club i więcej sklepów - wylicza Monika.
Nieopodal osiedla jest jeszcze pizzeria. Ania boi się tam wchodzić. Wystarczy, że z okien swojego mieszkania widzi grupki wrzeszczących, czasem szturchających się mężczyzn. Strach jest silniejszy od ochoty na pizzę.
- Wydaje mi się, że w tym mieście brakuje też takiej zwyczajnej aktywności społecznej; żeby coś zrobić. Może wynika to z tego, że tutaj są ludzie napływowi z całej Polski, którzy przyjechali za pracą do Zakładów Chemicznych. Na osiedlu mieszkają już kilkanaście, a niektórzy nawet kilkadziesiąt lat, ale widać to za mało. Może nasze dzieci będą inaczej patrzeć na to miasto, o ile wcześniej nie wyjadą stąd na dobre – mówi Monika i jeszcze raz pokazuje pismo do burmistrza z prośbą o budowę placu zabaw.
- Musimy pokazać najmłodszym, że tutaj coś się dzieje; że warto tu zostać – dodaje.
Łukasz Dulowski

Dla "Przełomu:
Jan Rychlik, burmistrz Alwerni
- W tegorocznym projekcie budżetu zarezerwowałem dziesięć tysięcy złotych na budowę placu zabaw na Osiedlu Chemików. Jeśli rada nie zmieni tego zapisu, to w tym roku zrealizujemy inwestycję. O wsparcie finansowe na wykonanie tego zadania poproszę też Radę Alwerni.

Wacław Płonka, radny gminy Alwernia
- To, że młodzi ludzie uciekają, nie jest czymś dziwnym. Zawsze ktoś opuszcza swoje rodzinne strony. Te sklepy, które są, mnie akurat wystarczają. Jednak wiem, że młodzi ludzie mają inne potrzeby.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 4 (718)
  • Data wydania: 25.01.06

Kup e-gazetę!