Nie masz konta? Zarejestruj się

Doraźne dreptanie w kółko

26.10.2005 00:00
<@img=knapik.jpg,left@> O tym, czego brakuje w gminie Alwernia, by zaczęła się wreszcie rozwijać, rozmawiamy ze Sławomirem Knapikiem, który od 15 lat prowadzi młyn w Regulicach. Jest członkiem zarządu Zrzeszenia Przedsiębiorców Ziemi Chrzanowskiej i Rady Miasta Alwerni.
O tym, czego brakuje w gminie Alwernia, by zaczęła się wreszcie rozwijać, rozmawiamy ze Sławomirem Knapikiem, który od 15 lat prowadzi młyn w Regulicach. Jest członkiem zarządu Zrzeszenia Przedsiębiorców Ziemi Chrzanowskiej i Rady Miasta Alwerni.

Dlaczego poważni inwestorzy omijają gminę Alwernia?
- Nic nie rodzi się z niczego. Myślę przede wszystkim o potrzebie scalenia gruntów, żeby je mieć w trzech, czterech kawałkach. Dzisiaj dużym przedsiębiorcom mniej zależy na cenie, ale coraz bardziej na czasie. Grunty powinny zatem być uzbrojone. Tymczasem w Alwerni zawsze był problem z odłożeniem przez gminę pieniędzy na wykup działek.
To kwestia złej polityki?
- Pewnie trochę tak. W naszym samorządzie za bardzo myśli się o sprawach doraźnych, byle naprawić chodnik i załatać dziurę. Tymczasem taka inwestycja, jak wykup gruntów, od razu nie przyniesie efektów, ale po jakimś czasie pokaże, że było warto.
Gdyby pan został burmistrzem, to dążyłby do scalenia działek, czyli stworzenia oferty inwestycyjnej. To by wystarczyło?
- Oczywiście, że nie wystarczy kupić grunty od prywatnych właścicieli. Trzeba umieć z tym wyjść na zewnątrz, czyli umieć się sprzedać. Zawsze podaję przykład Niepołomic, które początkiem lat dziewięćdziesiątych odebrały nam Coca Colę. Tamtejszy wójt nie miał jeszcze skupionych działek, a już zabiegał o tę firmę. Jak się później okazało, robił to bardzo skutecznie.
Jak prowadzić taki marketing?
- Trzeba być obecnym na różnych targach. Jednak przede wszystkim trzeba mieć po prostu wizję.
Jak na razie, działki na terenie Zakładów Chemicznych w Alwerni, to jedyna oferta inwestycyjna i lek na całe zło.
- Zakłady sprzedają te grunty, ale to nie wystarczy w kontekście rozwoju całej gminy. Jeszcze raz powtarzam: wcześniej czy później muszą się znaleźć w gminnym budżecie znaczące kwoty na wykup działek.
Szkopuł w tym, że niektórzy mieszkańcy Alwerni mają skłonności do oprotestowywania prawie każdej inicjatywy. Przykładem niech będzie sprawa Zakładów Mięsnych Duda-Bis z Sosnowca.
- To wielkie nieszczęście, że przegoniliśmy tego inwestora. Akurat znajdowałem się wśród tych ludzi, którzy byli za budową instalacji do produkcji fosforanów. Na miejscu burmistrza zrobiłbym wtedy referendum. Wiem, że zdecydowana większość mieszkańców Alwerni była za tą inwestycją. Zostali zakrzyczani przez grupkę przeciwników.
Brakło też jednoznacznego postawienia sprawy przez gminę, że jeśli w trakcie budowy będą ze strony inwestora jakiekolwiek odstępstwa, to przedsięwzięcie zostanie wstrzymane. W ostatnich latach samorząd przespał za dużo spraw, które były podane na talerzu.
Jak gmina mogłaby jeszcze inaczej wpłynąć na rozwój przedsiębiorczości?
- Przed wyborami rozmawialiśmy z burmistrzem Rychlikiem, ustalając, że będą spotkania z przedsiębiorcami. Nie było ani jednego.
Pana zdaniem, czy niedawno podjęta uchwała w sprawie pomocy małym i średnim przedsiębiorcom, rzeczywiście stworzy – jak chce burmistrz Jan Rychlik – klimat do inwestowania?
- Znam tę uchwałę, bo ją opiniowałem jako przedsiębiorca. Ale jak pytam o nią moich kolegów z różnych branż, to nie mają o niej zielonego pojęcia. Na razie jest to uchwała sama dla siebie, bo nie wyszła z urzędu. Obejmuje tylko nowo powstałe firmy, które zatrudnią pracowników. To błąd! Powinna dotyczyć również funkcjonujących już przedsiębiorców, którzy przyjmą nowych ludzi.
Jak by pan ocenił efektywność tej uchwały w skali jeden do dziesięciu?
- Jeden, półtora procent.Mam jeszcze jedną uwagę. Gmina posiada sporo firm jedno- i dwuosobowych, które w pewnym momencie nie mogą się dalej rozwijać. Chodzi o to, żeby lokalnym przedsiębiorcom odpowiednio wcześniej przekazywać informację o tym, co gmina w danym roku planuje zrobić. Ci ludzie mogliby się wtedy przygotować do przetargów, zwłaszcza branża budowlana. I wcale nie byłoby to, w moim przekonaniu, łamanie prawa. Te firmy płacą przecież do budżetu podatki i z tych pieniędzy żyje gmina. Burmistrz i radni muszą wreszcie zrozumieć to, że zapłacenie lokalnym wykonawcom nawet pięć, dziesięć procent więcej, będzie i tak korzystne, bo dajemy naszym firmom pracę, co jest warunkiem, by mogły dobrze funkcjonować i odprowadzać podatki.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 43 (706)
  • Data wydania: 26.10.05

Kup e-gazetę!