Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

WYBORY SAMORZĄDOWE. W Trzebini ma nie być wyborczej propagandy za publiczne pieniądze

01.02.2024 21:05 | 3 komentarze | 4 651 odsłony | Alicja Molenda

Dyrektorka biblioteki ma zdecydować, czy wykonać uchwałę rady miasta o zawieszeniu biuletynu gminnego na czas wyborów, czy nie. Radni uznali, że albo błyszczą w nim wszyscy, albo nikt.

3
WYBORY SAMORZĄDOWE. W Trzebini ma nie być wyborczej propagandy za publiczne pieniądze
W biuletynie samorządowym w Trzebini mają błyszczeć wszyscy, albo nikt, ale nie ma numeru bez burmistrza
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W Trzebini doszło do podjęcia bezprecedensowej uchwały. Radni większością głosów postanowili, że gminny publikator na czas wyborów ma być zawieszony. Autorzy projektu uznali: nie może być tak, że jedni się w biuletynie lansują, a inni nie. Uchwała ma charakter "intencyjny". Na tę chwilę nie wiadomo, czy zostanie wykonana.

Głosowanie poprzedziła bardzo długa dyskusja "medioznawcza". Można ją streścić w ten sposób: opozycyjni radni trzebińscy uważają, że gminny biuletyn służy rządzącej koalicji, a opozycji nie dostrzega. Chodzi im o wstrzymania tego "lansu" na czas kampanii wyborczej. Decyzję wykonać ma biblioteka, bo to ona formalnie jest wydawcą biuletynu. Urząd miasta, zgodnie z prawem, wydawcą prasy być nie może. Cedowanie wydawania propagandowych wydawnictw na biblioteki lub gminne spółki to powszechna samorządowa praktyka. Nie tylko w Trzebini.

Absurdy i historia

Zanim jednak radni podjęli prawdopodobnie pierwszą taką w lokalnej Polsce decyzję, wiceburmistrz Tomasz Żołądź próbował ich przekonać, że faworyzowanie kogokolwiek w biuletynie gminnym nie jest prawdą, bo "pani redaktor" (biuletynu) obdzwania wszystkich radnych. W trakcie tych wowodów otrzymał jednak sms-a i z tego stwierdzenia się wycofał Oznajmił, że "pani redaktor" pisze w biuletynie o tych radnych, którzy do niej się zwrócą.

To "obdzwanianie" niektórzy radni słusznie kojarzą z czasami, kiedy to tygodnik "Przełom" prowadził sołecką i osiedlową rubrykę. Faktycznie, nasi dziennikarze systematycznie dzwonili niedyś po informacje do rubryki "Z życia sołectw i osiedli" do przewodniczących rad i sołtysów. Tej rubryki w "Przełomie" już nie ma. Ale radni ją pamiętają, co wynika z sesyjnej dyskusji.

Wiceburmistrz T. Żołądź przekonywał też radnych, że burmistrza w biuletynie wcale nie jest za dużo, bo jego szef, nie potrzebuje promocji w mediach, gdyż jest bardzo rozpoznawalny. Dzięki tej rozpoznawalności i bez wsparcia mediów wygrał poprzednie wybory.

Żołądź przypomniał, że patron trzebińskiej biblioteki - Adam Asnyk - również wydawał biuletyn informacyjny, będąc posłem. Może to świadczyć o tym, że wiceburmistrz ma świadomość, że łączenie funkcji posła/radnego i pracy dziennikarza w jednej osobie, to absurd.

Koszty i decyzja

Radny Marian Kokoszka (wcześniej pytała o to Halina Henc) przyjrzał się kosztom wydawania gminnego publikatora. Z danych, które otrzymał ewidentnie wynika jednak, że nie ma w nich kosztów pracy autorów publikacji (bibliotekarzy i anonimowych autorów pozostałych tekstów), zabrakło też oszacowania kosztów kolportażu. Fakt, że ktoś roznosi gazetkę w ramach obowiązków służbowych lub bez wynagrodzenia, nie oznacza, że to co robi nic nie kosztuje. "Darmowy" biuletyn jest więc dużo droższy niż wskazują dane podane radnym przez bibliotekę. W warunkach rynkowych wszystkie te koszty ponosi wydawca. I to dlatego w całej Polsce, nie tylko w Trzebini, gminne media uważane są za nieuczciwą konkurencję, a publikowanie w nich reklam za karkołomne pod względem prawnym.

Trzebińscy radni ostatecznie postanowili, że biuletyn na czas kampanii wyborczej ma być zawieszony (13 głosów za - Bożena Adamczyk, Barbara Dębiec, Józef Dziedzic, Marek Harwes, Halina Henc, Teresa Jarczyk, Paweł Jasic, Marian Kokoszka, Jarosław Kurdziel, Tomasz Piszczek, Marta Skowronek, Waldemar Wszołek, Grzegorz Żuradzki) , 6 przeciw (Andrzej Gruszczyński, Wojciech Hajduk, Katarzyna Majewska, Robert Mnedyk, Janusz Siemek, Jacek Woch), 1 wstrzymujący (Mariusz Brzózka).

Po głosowaniu doszło do jeszcze jednej ciekawej sceny. Wiceprzewodniczący rady, Jacek Woch, publicznie zachęcał dyrektorkę biblioteki Martę Sikorę do niezastosowania się do podjętej przez radę uchwały z uwagi na zawarte umowy, co wywołało oburzenie i konsternację radnych opozycji. Zapytaliśmy w środę dyrektorkę, co zamierza zrobić. Do tej pory odpowiedzi nie ma.

Dlaczego o tym piszemy

W gronach eksperckich, środowisku pozarządowym, parlamencie, ministerstwe kultury, toczy się właśnie  dyskusja dotycząca przyszłości mediów w Polsce, a w szczególności mediów publicznych.

Mediami publicznymi są TVP,  Polskie Radio, czy dzienniki regionalne wydawane przez Polska Press, należące jeszcze niedawno do prywatnego wydawcy z Niemiec, a teraz do państwowego koncernu paliwowego Orlen odkupione za 200 mln zł. Pod egidą Orlenu przestały one kontrolować poczynania władz regionalnych stając się ich tubą. Co stanie się z dziennikami regionalnymi zarządzanymi przez Orlen - zobaczymy. Dyskusja trwa.

Ale to nie koniec, bo mediami publicznymi są też wszystkie publikatory wydawane przez jakąkowiek władzę. Z samorządową włącznie, a może nawet na czele. Media samorządowe też są mediami władzy finansowanymi przez podatników. Operują na rynku, na którym przeważnie są inne media lokalne (gazety, portale, rozgłośnie, telewizje) należące do przedsięborców zatrudniających pracowników i robiących to wszystko na własny rachunek i na własny rachunek. Bezpłatne biuletyny finansowane z publicznych pieniędzy rynek psują udając prasę chwalącą każde posunięcie władzy. Gdy leżą na półkach, nic nie kosztują, ale faktycznie płacą za nie wszyscy, którzy je stamtad biorą, za nie płacą.

Samorządówki wydawane zwykle na drogim, białym papierze, zostały już dawno wzięte pod lupę nie tylko przez 170 niezależnych mediów w Polsce, ale też przez organizacje pozarządowe, takie jak HFPC, Wotchdog, Fundacja Instytut Zamenhofa, a także Izba Wydawców Prasy, SGL. Wielokrotnie dyskutowała o nich sejmowa komisja kultury i środków masowego przekazu. Prawda jest taka, że od lat posłowie żadnej z opcji rządzących nie zajęli jednoznacznego stanowiska wobec publicznych mediów, bo sami lubią w nich błyszczeć na kredowym papierze. Radni z Trzebini na razie zdecydowali, że w czasie kampanii w biuletynie gminnym, albo błyszczą wszyscy, albo nikt.

Alicja Molenda

-------------------------------------------------------------

Małe wydawnictwa prasowe w Polsce

W Polsce działa obecnie ok. 170 niezależnych wydawnictw utrzymujących zespoły redakcyjne. Takich, w których autorzy nie są anonimowi i biorą osobistą odpowiedzialność za to co piszą. Nie tylko informują, ale też korzystają z prawa do krytyki. Ich pisma i portale na bieżąco są oceniane przez Czytelników. Większość tych wydawnictw działa od lat 90. i boryka sie dziś z problemamai właściwymi dla wyzwań rynku prasowego w dobie transformacji cyfrowej, upadku dystrybutorów takich jak RUCH. Nie są pieszczochami lokalnych władz. Żyją ze sprzedaży egzemplarzowej i sprzedaży powierzchni reklamowych. To niezależność pozwoliła tym 170 wydawnictwom przetrwać różne zawirowania polityczne na wyższym i niższym szczeblu mierząc się z dokładnie takimi samymi, kosztownymi problemami technologicznymi, co duże koncerny.

----------------------------------------------------------

Miesięczny koszt wydawania biuletynu gminnego w Trzebini według biblioteki

 

  • Nakład 4000 egz.
  • Koszty druku 2141 zł/miesiąc (w grudniu były wyższe bo była wkładka)
  • Redaktor naczelny 1000 zł/miesiąc
  • Skład (przygotowanie do druku) 1800 zł
  • Kosztów tworzenia treści i kolportażu nieznane.

 

--------------------------------------------------------------

1/ Polskie prawo medialne nie zawiera żadnych regulacji obejmujących prasę komunalną. Parlament Europejki i Rada Europy pracują obecnie nad rozporządzeniem Europejski Akt o Wolności Mediów. Prace są na ukończeniu. Do tego dokumentu trzeba będzie dostosować polskie przepisy.

2/ Rozpoczął się monitoring mediów samorządowych prowadzony przed wyborami samorządowymi prowadzony przez organizacje samorządowe, m.in. Towarzystwo Dziennikarskie, na wybranych 60 rynkach.

3/ Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego prowadzi analizy ustawy dotyczącej działalności komunalnej pod kątem prowadzenia działalności wydawniczej.

Czytaj też