Nie masz konta? Zarejestruj się

Krzeszowice

Odwiedzam wszystkie ocalone drzewa

17.11.2023 14:00 | 6 komentarzy | 3 756 odsłony | Ewa Solak
Kacper Ropka z Krzeszowic na serio bierze to, co mówią naukowcy o zmianach klimatu. Nie biadoli, tylko zakasuje rękawy i stara się przekonać innych do działania. Smażył jajecznicę na rynku, bronił drzew przeznaczonych do wycinki, a ostatnio zorganizował akcję antysmogową.
6
Odwiedzam wszystkie ocalone drzewa
Kacper Ropka przy jednym z najbardziej ulubionych drzew w krzeszowickim parku
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Niektórzy słysząc nazwisko Kacper Ropka łapią się za głowy w obawie, co jeszcze wymyślisz. Sporo się uzbierało, a o Kacprze miała okazję usłyszeć cała Polska.

Tak wiem, już nawet się oswoiłem, że niektórzy nazywają mnie „krzeszowickim wariatem". Ale ja mam do tego dystans. Nie raz i nie dwa spotkałem się obraźliwymi komentarzami, hejtem w internecie. Są jednak też tacy, którzy doceniają moje działania i dopingują mnie do następnych akcji, bo widzą w tym sens.

Po co to robisz?
Bo w to wierzę. Zmiany klimatyczne już odczuwamy. Ich negatywne skutki także. Dlatego robię wszystko, żeby uświadomić niektórym, jakie to niebezpieczne, choć trochę uchronić przed tym środowisko i nas samych. Przyroda zawsze była mi bliska. Mieszkam w centrum miasta, więc kontakt z nią nie był dla mnie najlepszy, ale zawsze ją ceniłem i może dlatego właśnie tak o nią walczę. Park w Krzeszowicach jest dla mnie jak drugi dom. Znam niemal każde drzewo, a już na pewno wszystkie te, które udało mi się uratować przed wycinką. Co dzień je odwiedzam.

Ile udało się ocalić?
W sumie obroniłem dziesięć drzew, ale nie tylko tych w parku, ale także na osiedlu Krakowskim. Może to nie jest las, może nie ogromna liczba, ale każde z nich daje tlen.

Twoje akcje zaczęły się w 2019 r. od organizowania dwa razy w roku „sprzątania świata". Byłeś wtedy nastolatkiem.
Razem ze znajomymi doszedłem do wniosku, że możemy zorganizować coś takiego, przy współpracy z gminą i nadleśnictwem, bo faktycznie w parkach i lasach cały czas są miejsca, gdzie ludzie pozbywają się śmieci. Opony, telewizory, lodówki, cuda na kiju! Trudno mi nawet zliczyć, ile worków ze śmieciami udało się podczas wszystkich tych akcji zebrać, ale raczej można liczyć na tony. Liczę, że jeszcze uda mi się taką inicjatywę wypromować, bo to nie tylko mobilizuje ludzi do działania, ale też daje do myślenia. Kim jesteśmy, że śmiecimy tam, gdzie chodzimy, gdzie odpoczywamy? No, kim? Nie trzeba za bardzo się głowić.

Wracając do drzew. Twoje akcje obrony roślin spotykały się ze sporym poparciem. Kiedy w 2020 r. broniłeś klon w Parku Bogackiego pod petycją w jego obronie podpisało się ponad 100 osób.
Kilka tygodni wcześniej na kilkunastu drzewach w parku pojawiły się wymalowane farbą cyfry. Okazało się, że 14 z nich jest do wycięcia. Urzędnicy zrobili ekspertyzę. Wynikało z niej, że chore rośliny mogą zagrażać bezpieczeństwu. Kilka miałoby zniknąć z parku. Wstawiłem się za jednym z nich, bo to jedno okazało się zdrowe. Powodem jego planowanego wycięcia było to, że rosło trzy metry od innego drzewa i uniemożliwiało jego rozwój. Wtedy mi się nie udało. Ale ocalało dziesięć innych. Co dzień je odwiedzam.

Za każdym razem, gdy gmina z jakiegoś powodu ścina drzewo, nasadza też młode rośliny w zamian za ścięte.
Tak i tego również pilnuję. Ale młode to młode, zanim urosną minie wiele lat. Nie są tak okazałe jak stare rośliny. Nie wszyscy zwracają na nie uwagę. Ja patrzę, obserwuję, liczę.

Niedawno rozpocząłeś antysmogową akcję informacyjną.
Co z tego, że przepisy obligują nas do tego, żeby nie palić w piecach śmieciami, skoro wystarczy wyjść na zewnątrz i nawet głęboko się nie zaciągając poczuć, że wszystkie dioksyny i inne toksyny trafiają do naszych płuc. Sytuacja od kilku lat co prawda nieco się poprawiła, ale nadal nie jest z tym idealnie. Czasem ludzie palą czym popadnie z braku pieniędzy na porządny opał. Ale to szkodzi nie tylko środowisku, ale także im samym.

Od wielu lat gmina Krzeszowice i powiat krakowski prowadzą programy wspierające wymianę starych kotłów.
Nadal jednak to wszystko za mało. Według szacunków władz Krzeszowic z początku tego roku, w gminie działa około 5 tys. kotłów opalanych węglem. Dlatego staram się i sam również rozdaję ulotki informacyjne o szkodliwości palenia byle czym. Tu chodzi nie tylko o pieniądze, ale także o zmianę starych przyzwyczajeń. To chyba najtrudniejsze.

Żadna z akcji nie przebije jednak słynnej jajecznicy na betonie i „betonozy" - słowa odmienianego we wszystkich przypadkach. Sprawą żyła cała Polska, a Krzeszowice odwiedzały różne stacje telewizji.
No tak, tego się nie da zapomnieć. Do dziś niektórzy dziennikarze z telewizji do nie dzwonią. To był koniec czerwca 2021 roku. Upał nie do wytrzymania. Beton nagrzewał się powyżej 50 stopni. Zostawiłem na płycie Rynku patelnię z jajkami. Na nagrzanym słońcem betonie jajecznica gotowa była w niecałe półtorej godziny. Chciałem pokazać, co się dzieje, gdy brakuje cienia i jak ważna w mieście jest zieleń.

Akurat w Krzeszowicach jej nie brakuje. Drzewa rosną naokoło głównego placu.
Ale mogłoby ich być więcej. To problem wielu miast. Zwłaszcza rynki po modernizacjach stały się betonowymi pustyniami. Za mała ilość drzew sprawia, że brakuje cienia, a przejście przez rynek, nie mówiąc o dłuższym przebywaniu tam, staje się koszmarem. To się powoli zmienia, ale nadal małą wagę przywiązuje się do nowych nasadzeń roślin. Oczywiście w 2021 r. powstała petycja, była zbiórka podpisów. Dla mnie jest to o tyle ważne, że w Krzeszowicach „odbetonowano" wtedy kilka drzew w rynku, usuwając płyty okalające korzenie. Zasadzono również kilka nowych roślin, więc jednak ktoś bierze sobie do serca kwestie związane ze zmianami klimatu.

Wywołałeś burzę w mieście. Spotkałeś się z wyzwiskami, a niektórzy uważali, że ośmieszyłeś Krzeszowice.
Wylał się na mnie w internecie spory hejt, ale chyba tak właśnie jest, gdy człowiek mówi bolesną prawdę. Nikt nie chce słyszeć, że to, co do tej pory robił i co uważał, nie musi być słuszne. Ja poszedłem na całość, choć przyznam, że miałem też przy tym sporo zabawy. No i ktoś podrzucił mi na podwórko dwie kury, więc uznałem, że nie można wszystkiego brać tak straszliwie serio. Zwłaszcza, że kury znosiły jajka, więc mogłem robić kolejne porcje jajecznicy.

Zaprzyjaźniłeś się wtedy z kurami.
No tak, oczywiście. Do tej pory też nie wiem, kto wpadł na pomysł, żeby mi je podarować. Może był to ktoś, komu spodobała się inicjatywa smażenia jajecznicy na Rynku w Krzeszowicach. Oprócz tych, którzy mnie hejtowali, znalazły się również osoby doceniające to, co zrobiłem. Betonoza przestaje być modna, a władze różnych gmin zaczynają obsadzać rynki nowymi roślinami. Tak było np. w Chrzanowie. To, co robię nie jest więc takim strasznym wariactwem.


Kacper Ropka (22 l.) mieszka w Krzeszowicach, miłośnik przyrody, lokalny „ekolog". Skończył Zespół Szkół Poligraficzno - Medialnych w Krakowie. Uwielbia fotografować przyrodę, zwłaszcza dzikie zwierzęta. Wydał kilka albumów przedstawiających zwierzęta żyjące w okolicy.