Babice
40 lat Koła Pszczelarskiego w Babicach (ZDJĘCIA)
Obecnie w Babicach, Wygiełzowie i najbliższej okolicy znajduje się 240 rodzin pszczelich. Opiekuje się nimi 21 członków koła, a także pomagają inni miłośnicy pszczół. Początki pszczelarstwa na tym terenie sięgają XIX w.
Beczek pełnych miodu!
Na obchodach jubileuszu zasłużonym bartnikom zostały nadane odznaczenia, w tym najważniejsze - medal świętego Ambrożego. Życzenia pszczelarzom składali: starosta chrzanowski Andrzej Uryga, wójt Babic Radosław Warzecha, jak również prezesi sąsiednich gminnych kół.
- Pszczoła samotnie żyć nie może, pszczelarz sam także nie może funkcjonować. Dlatego dobrze, że jest koło. Życzę wam beczek pełnych miodu - zwracał się do członków babickiego koła Wojciech Spisak, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy.
Koło należy do Powiatowej Rady Bartniczej. Ta zrzesza 5 grup z powiatu chrzanowskiego. Członkowie spotykają się raz w miesiącu. Bartnicy chcą podkreślać swoją pasję, a mieszkańcy wsi i okolic to doceniają. W 2019 r. przy Szkole Podstawowej w Babicach powstała ścieżka edukacyjna "Gmina Babice na miodowym szlaku", a cyklicznie od wielu lat w skansenie w Wygiełzowie organizowane jest Święto Miodu Powiatu Chrzanowskiego.
Pasja z pokolenia na pokolenie
Jednym z odznaczonych medalem za zasługi dla małopolskiego pszczelarstwa był Kazimierz Halbina z Jankowic. 80-latek zajmuje się pszczołami od dziecka.
- Pierwsze ule słowiany stawiał mój ojciec, ale bał się pszczół, dlatego ja zacząłem się nimi zajmować. Gdy byłem 10-latkiem, dostałem od rodziców na imieniny miodarkę na korbę. Teraz mam elektryczną - opowiada pan Kazimierz, który ma obecnie pod opieką 14 rodzin pszczelich, ale bywało, że miał nawet 35.
Wśród licznego grona pszczelarzy znalazła się też odznaczona pszczelarka Stanisława Bieniek z Wygiełzowa. Ma obecnie 7 rodzin pszczelich.
- Pszczoły są w naszej rodzinie od I wojny światowej. Najpierw zajmował się nimi dziadek, potem mój tata, teraz ja je przejęłam - mówi pani Stanisława.
Szkoda tylko, że wśród bartników brakuje ludzi z młodszych pokoleń. Kazimierz Halbina i pani Stanisława Bieniek przyznają, że nikt w ich rodzinach nie jest zainteresowany przejęciem w przyszłości pszczelego interesu.