Chrzanów
Rodzice: nauczycielka wystawiła na lekcji 130 jedynek
W SP nr 10 w Chrzanowie prawie cała klasa w czwartek nie miała zadań. Skończyło się to dla uczniów nie najlepiej.
O sprawie poinformowali nas rodzice uczniów.
- Pani zaczęła sprawdzać zadanie z języka polskiego, które zadała zaraz po świętach, gdy frekwencja w klasie była niewielka. Niewiele osób je miało. Ponieważ składało się z pięciu podpunktów, niektórzy, w tym mój syn, dostali pięć jedynek, co sprawdziłam w dzienniku elektronicznym. Na pewno wpłynie to na obniżenie oceny z języka polskiego u wielu uczniów, a przecież niedługo kończą ósmą klasę. Gdyby skończyło się na jednej jedynce dla każdego, na pewno jako rodzice byśmy to jakoś zrozumieli. A podobno tych jedynek zostało wystawionych w klasie liczącej 30 osób aż 130 - opowiada matka.
Zapytaliśmy polonistkę z "dziesiątki", czy to prawda, że faktycznie wystawiła aż tyle ocen niedostatecznych.
- Chodziło o zadanie, które zadałam w dniu, gdy w klasie była połowa uczniów. Jednak w dobie mediów społecznościowych i telefonów nie było chyba problemem dla nich przekazanie sobie informacji o tym, co jest zadane. Mieli na to tydzień. Być może w przypływie emocji mówiłam niektórym, że dostają oceny niedostateczne za każde zadanie, polegające m.in. na napisanu zaproszenia na wieczór kolęd. Jednak większości uczniom wpisałam brak zadań, co rodzice mogą sprawdzić w dzieniku elektronicznym - tłumaczy nauczycielka.
Komentarze
79 komentarzy
Widziałem, słyszałem i wiem. Nie było wystawionych jedynek, miła szkoła, dobrzy nauczyciele... Rodzice są lekko stronniczy :)
Powiedzmy głośno iż dopiero po latach doceniamy wysiłek nauczycieli. Tak było z panią Kwiatkowską od historii w Fabloku, tak było z panią Pukowiec w SP4 w Trzebini. Każdy , nawet pewnie największy ancymon kiedyś w szkole może wspominać iż mieli zaszczyt iż ktoś mimo naszego oporu uczył z pasją.
Kolego „Placek”, co to były za czasy, wspaniałe czasy, technikum i wspaniali pedagodzy. Kochana przez młodzież śp. Emilia Kwiatkowska, umiała nauczyć historii. Będąc w „Maleńkiej” na rynku, nie wolno było wyjść „za potrzebą” na jej „tyły”, na to podwórze, bo się miało później przerąbane. Wspaniały wychowawca Mieciu Syska, inicjator budowy wyciągu narciarskiego w Skale, dzisiaj tam nie chodzi, gdyż widok Skały jest przerażający! Oczywiście niezapomniany Tadeusz Urbańczyk i te jego przykrótkie spodnie z manszetami. I wielu innych!!! Do tego „Fablok”, „kuźnia kadr”, kino, dom kultury, boisko, zimowa sanna w Skale! Dzisiaj wszystko ruina! Ludziom pozostały tylko wspomnienia!
Ale afera,tyle odsłon, taka dyskusja.... Kiedyś to człowiek chyba mniej się przejmował. Pamiętam, połowa lat 80-tych Szkoła średnia w Fabloku i słynna pani od historii Emilia K. (uczniowie z tamtych lat pamiętają o kogo chodzi). Więc Pani Emilia K. zrobiła nam na lekcji niezapowiedzianą kartkówkę z 7 pytaniami, którą zaraz sprawdziła. Prawie wszyscy dostali "pały", co ja mówię po 7 "pał" i każdy miał te 7 "pał" wpisanych do dziennika. Przyjęliśmy to z humorem, bo wiedzieliśmy jaką "ostrą" i wymagającą jest pani K. Zresztą i tak każdy potem bez problemu poprawił te oceny i zdał. Pozdrowienia dla ludzi, którzy mieli zaszczyt być uczeni, przez panią K. :)
fotoholiday'u - świetnie wyszło . Kiedyś dawno temu , kiedy Jan Pietrzak jeszcze nie postrardał zmysłów , miał w swoim repertuarze skecz "Lecę Joys'em".Ty tez poleciałeś. Ale niestety nie jesteś wiarygodny . Masz za dobrą ortografię , interpunkcję . I zamiast napisać : "mieliśmy Z TOM PANIOM lekcje" - używasz naszych , starych nawyków ortograficznych. ;-)))
Pamiętam jak mieliśmy lekcje z tą panią i chodziliśmy z kolegą o ksywie "disney" (pisał tu gdzieś niżej) na zajęcia wyrównawcze. Normalnie siedzieliśmy w ławce, pani mówi napiszcie prace, to pisaliśmy. Wspólnie wychodziliśmy na kremówki w maju, bo mówili nam tak w telewizji, że tak trzeba, po maturach. Wybiegaliśmy na przerwach na dwór, graliśmy w gałe, kiedyś jak disney się przewrócił, to bolała go noga, nawet Lioton500 mu nie pomagał, zmienił na 1000, wspólnie paliliśmy papyrosy po przyrce, gdy disney był jednookim kapitanem, prowadził statek, a pani chciała poprowadzić temat, a ile piosenek było. Nie zapomne nigdy tych wersów "pan rzeźnik go wziął za kotarę, jeb mu w łeb i zawinął w folie, oddał mi 6,50 za kilo bez ości... " Disney kiedyś sprzedał mi niesamowity odkurzacz z funkcja odkurzania, ssania i tam jeszcze troche, dorzucił mi drugiego gratis.. Ogólnie było fajnie, spędziliśmy tyle wspólnych chwil, nie zapomne wspólnego traktowania (tututu). W końcu disney okazał się tym, który nie potrzebuje już zajęć wyrównawczych, przestaliśmy się spotykać i poznał takiego jednego co założył TVWodzisław, no to on przyniósł do szkoły nowe hacele, grzał mrożoną pizze z Tesco pod maską, na silniku bęzynowym... Już nie liczyłem się, disney po prostu przerzucił się tam, tamten był droższy, taki mix takiego typa i Michała Wiśniewskiego, taki z frędzlem-kręćkiem na głowie. Ja się schowałem po prostu w salce komórce pod kościołem, dobrze wspominam disneya, ale ciężko mi przyjąć, że tak po prostu on, tamten od TV i nauczycielka, a zwłaszcza ona - stali się lekko stronniczy... Trzymajcie się tam w tej szkole i wy też bądźcie #LS
Jak czytam, w tej całej pouczającej dyskusji został całkowicie pominięty jeden aspekt zagadnienia. Cytuję; "....które zadała zaraz po świętach, gdy frekwencja w klasie była niewielka". To jak to jest; istnieje obowiązek szkolny, czy niby istnieje, ale chodzi do szkoły ten kto nie ma ciekawszych sposobów spędzenia czasu. Jak z obowiązkowym abonamentem rtv, czy obowiązkiem meldunkowym. Czyżby kolejny przejaw "państwa na niby"? Drobny ma się rozumieć.