Nie masz konta? Zarejestruj się

Zwabieni

03.11.2010 00:00
WYBORY. 1224 kandydatów i zaledwie 154 miejsca. O jeden mandat powalczy prawie osiem osób. To tyle, ile przypadało maturzystów na jedno miejsce na najbardziej obleganej w Polsce Politechnice Warszawskiej.

WYBORY. 1224 kandydatów i zaledwie 154 miejsca. O jeden mandat powalczy prawie osiem osób. To tyle, ile przypadało maturzystów na jedno miejsce na najbardziej obleganej w Polsce Politechnice Warszawskiej.

Co powoduje, że tak wiele osób decyduje się na kandydowanie na radnych? Wydaje się, że nie bez znaczenia są władza i pieniądze.

Radnemu spływa bowiem do portfela niemało. W najmniejszych gminach jest to kilkaset złotych, w większych można liczyć nawet na dwa tysiące złotych. Najwięcej dostają radni powiatowi. Spośród gmin powiatu chrzanowskiego najhojniej wynagradzani są radni w Trzebini. Tylko za obecność na sesji i komisjach mogą szarpnąć ponad 1300 złotych miesięcznie. Za przewodniczenie radzie dieta wynosi już 2064 zł. Nie dziwi więc, że właśnie w Trzebini kandydaci do samorządowych ław wyrośli jak grzyby po deszczu. Jest ich przeszło stu więcej niż cztery lata temu. W 2006 roku o 21 miejsc w radzie ubiegało się 198 kandydatów. W tym roku powalczy 303. Na jedno miejsce przypada 14,4 osoby.

Najmniejszym zainteresowaniem cieszy się mandat radnego w Babicach. O jeden walczą niespełna cztery osoby. Warto zauważyć, że diety samorządowców tej gminy są najniższe w powiecie chrzanowskim i sięgają kilkuset złotych.

Ogółem, o miejsce w radzie powiatu chrzanowskiego, w pięciu gminach znajdujących się w jego granicach oraz w radach miejskich w Chełmku i Krzeszowicach, ubiegają się 1224 osoby. Znajdzie się w nich jedynie 154.

Kolejną kategorią są burmistrzowie i wójtowie. Na ziemi chrzanowskiej jest do obsadzenia siedem stanowisk. Powalczy o nie 27 kandydatów. I znów najbardziej popularna jest Trzebinia. O tę funkcję stara się tu sześć osób. Gra jest warta świeczki, bo burmistrz tego miasta miesięcznie zarabia przeszło 12 tysięcy złotych.

O ocenę tak dużego zainteresowania kandydowaniem do rad zapytaliśmy politolog, dr Małgorzatę Kaute. Co sądzi na ten temat?
- Taki urodzaj może być spowodowany wieloma rzeczami. Może ludzie nie mają pomysłu na życie, może wydaje im się, że na wszystkim się znają. Przecież połowa Polaków jest lekarzami, a druga politologami. Tak przynajmniej się postrzegają. A może po prostu mamy spore bezrobocie i ludzie szukają możliwości dorobienia - ocenia krytycznie Kaute. Jej zdaniem ludzi mających duszę samorządowca jest niewielu.
Tadeusz Jachnicki

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 44 (963)
  • Data wydania: 03.11.10

Kup e-gazetę!