Nie masz konta? Zarejestruj się

Chechła naszego powszedniego

23.11.2005 00:00
Życie w Chechle nie musiało umrzeć. Ale umarło, bo niemal nikt nie był zainteresowany jego ratowaniem. Czy gminy powiatu chrzanowskiego i jego starostwo w ogóle chcą na swoim terenie czystej, niezatrutej rzeki? Pytanie jest zasadne, bo nawet ekolodzy, tak broniący jeszcze niedawno żeremi bobrów, jakoś nie zaprotestowali przeciwko uśmierceniu wszystkiego, co w rzece się rusza na odcinku od ujścia Ropy, do ujścia Luszówki. Czego więc wymagać od starosty, czy burmistrzów?
Życie w Chechle nie musiało umrzeć. Ale umarło, bo niemal nikt nie był zainteresowany jego ratowaniem.
Czy gminy powiatu chrzanowskiego i jego starostwo w ogóle chcą na swoim terenie czystej, niezatrutej rzeki? Pytanie jest zasadne, bo nawet ekolodzy, tak broniący jeszcze niedawno żeremi bobrów, jakoś nie zaprotestowali przeciwko uśmierceniu wszystkiego, co w rzece się rusza na odcinku od ujścia Ropy, do ujścia Luszówki. Czego więc wymagać od starosty, czy burmistrzów?
Niemniej, Chechło nasze powszednie powinno być rzeką, a nie - jak przez długie lata bywało – ściekiem dla przemysłowych zanieczyszczeń. Takie jest zdanie wielu naszych Czytelników, którzy nie tylko telefonują, ale i przychodzą w tej sprawie do redakcji, zadając pytania.
Oto w okresie suszy, bez żadnej potrzeby i konieczności, pompuje się do rzeki truciznę wprost z jeziorka w Górce. Nikt z nadzoru i władz Trzebini tego nie chce dostrzec, chociaż wyniki pomiarów zrzucanej cieczy alarmują. Bijemy na alarm i my. Bezskutecznie. Kielecka Hydrogeotechnika pompuje nadal, łamiąc warunki zezwolenia. Każdy kubik odprowadzonej trucizny to spory zarobek, nie tylko dla tej firmy. Wtedy wkracza Prokuratura Rejonowa w Chrzanowie. I wreszcie coś zaczyna się psuć w zyskownym interesie.
Teraz mnożą się pytania: Czy można w jednym miejscu ratować środowisko kosztem zatruwania go w innym? Czy tak skromne środki od wojewody (6,4 mln zł to dużo do zarobienia, lecz mało na inwestycję) w ogóle umożliwiały doprowadzenie zrzucanej cieczy do parametrów określonych przez niego w zezwoleniu? Dlaczego pompowano truciznę zanim opracowano koncepcję utylizacji odpadów? Czemu utylizacja dotyczy tylko jeziorka, a pomija leżącą nieopodal hałdę, zawierającą identycznie toksyczną substancję?
Odpowiedzi na te pytania należy szukać poza granicami Trzebini, chociaż nie dalej, jak w Krakowie lub Warszawie.
 

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 47 (710)
  • Data wydania: 23.11.05

Kup e-gazetę!