Nie masz konta? Zarejestruj się

Kurs na niezawodność

23.11.2005 00:00
W ostatnią sobotę października, po godzinie 16, pasażerowie w Płazie i Pogorzycach bezskutecznie czekali na autobus linii 332 do Chrzanowa. Po prawie godzinie oczekiwania większość z nich wsiadła do autobusu nr 317. Zastępcza 332 dotarła do Płazy dopiero około 17.30.
W ostatnią sobotę października, po godzinie 16, pasażerowie w Płazie i Pogorzycach bezskutecznie czekali na autobus linii 332 do Chrzanowa. Po prawie godzinie oczekiwania większość z nich wsiadła do autobusu nr 317. Zastępcza 332 dotarła do Płazy dopiero około 17.30.
Przyczyną wypadnięcia kursu był wypadek w centrum Płazy. Wyjeżdżając z bocznej ulicy, samochód osobowy wymusił pierwszeństwo i wjechał w bok jadącego autobusu. Jego dwóch pasażerów odwieziono do szpitala.
- Powinni wcześniej przysłać autobus zastępczy. Prawie godzinę przyszło mi marznąć. Musiałam wsiąść „do siedemnastki”, a potem przejść na nogach na osiedle Północ. Linią 332 dojechałabym na miejsce. Rozumiem, że zdarzył się wypadek. Ale to nie pierwszy raz, gdy autobus wypada z kursu. Kontrolerzy są bezwzględni wobec pasażerów. Ale niech też ZKKM lepiej kontroluje przewoźników – żaliła się jedna z pasażerek. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak to jest z niezawodnością komunikacji miejskiej.
Sposób na przewoźników
Z wykazu udostępnionego przez ZKKM wynika, że od stycznia do października tego roku z tras wypadło 191 kursów. Autobusy nie przejechały z tego powodu 3.699 km.
- To ułamek procenta w stosunku do wykonanych kursów. Rocznie naszych sześciu przewoźników przejeżdża w sumie 3 mln 900 tys. km. Najczęściej kursy wypadają z powodu awarii pojazdów. Sporadycznie dochodzi też do wypadków, jak to miało miejsce w Płazie. Kiedyś jednak awaryjność była większa – podkreśla Tadeusz Gruber, prezes zarządu ZKKM.
Według Grubera, wiele mechanizmów wymusza na przewoźnikach, by jeździli zgodnie z rozkładem jazdy.
- Za niewykonany kurs przewoźnik nie dostaje pieniędzy. Z umowy przewozowej wynika też obowiązek utrzymywania w gotowości i podstawiania w razie potrzeby autobusu rezerwowego. Szczegółowy regulamin precyzuje też tryb zgłaszania niewykonania kursu. Teraz każdy kierowca ma w autobusie telefon komórkowy, więc nie ma z tym problemów. W sytuacjach awaryjnych przewoźnicy we własnym interesie starają się więc jak najszybciej wysłać na trasę zastępczy autobus – przekonuje Tadeusz Gruber.
Na przewoźników, którzy łamią warunki umowy z ZKKM-em, nakładane są kary umowne. Na przykład, za samowolną zmianę trasy przejazdu lub brak łączności między kierowcą a punktem dyspozytorskim, przewoźnik musi zapłacić 100 złotych. Jeśli zaś nie zgłosi niewykonania kursu na dworcu lub w siedzibie ZKKM, musi zapłacić tysiąc złotych. Taki przypadek w tym roku jeszcze się podobno nie zdarzył.
- Przewoźników sprawdzają nasi pracownicy. Mnie samemu też zdarza się skontrolować, czy rozkład jazdy jest realizowany. Od początku roku na przewoźników nałożyliśmy kary na kwotę 3.300 zł. Najczęściej za opóźnienie lub przyspieszenie kursu, niesprawne kasowniki, brak tablic i ominięcie przystanków. Czasem o nieprawidłowościach informują nas pasażerowie. Jednak takie zgłoszenie musi być poparte dowodem, by stanowiło podstawę do nałożenia kary na przewoźnika. Przypominam sobie sytuację, gdy pasażer twierdził, że jeden z autobusów linii K wypadł. Okazało się to nieprawdą. Autobus odjechał, tyle że z 15-minutowym opóźnieniem, co ze względu na specyfikę komunikacji w Krakowie często się zdarza. Inni pasażerowie poczekali, aż przyjedzie, a dzwoniący do nas pan odszedł z przystanku – opowiada Tadeusz Gruber.
Mniej awarii?
W przyszłym roku ZKKM ogłosi przetarg na obsługę wszystkich linii, bo dotychczasowe umowy się kończą. Przedstawiciele związku chcą uzyskać od prezesa Urzędu Zamówień Publicznych zgodę na zawarcie umowy na 7 lat. Jeśli tak się stanie, w warunkach przetargu ma się znaleźć zapis, że autobusy, będące w posiadaniu oferentów, nie mogą mieć więcej, niż 3 lata (obecnie niektóre z nich jeżdżą ponad 20 lat). Jest szansa, że awarii będzie mniej, chociaż pasażer czekający na autobus, który nie nadjeżdża, nie patrzy na sprawę z punktu widzenia statystyk. Zwłaszcza, jeśli rzecz dzieje się w weekend i to w rejonie, gdzie nie funkcjonuje alternatywna komunikacja.
Marek Oratowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 47 (710)
  • Data wydania: 23.11.05

Kup e-gazetę!