Nie masz konta? Zarejestruj się

Niech żyje bal! Ale gdzie?

19.01.2005 00:00
Jedni wolą bawić się w szkolnych murach, inni uważają, że „buda” to niezbyt dobre miejsce do szampańskiej zabawy, więc wybierają lokal. Wybór wcale do łatwych nie należy.
Jedni wolą bawić się w szkolnych murach, inni uważają, że „buda” to niezbyt dobre miejsce do szampańskiej zabawy, więc wybierają lokal. Wybór wcale do łatwych nie należy.
Na temat studniówkowych rozterek rozmawialiśmy z dyrektorem I LO w Chrzanowie - Januszem Makuchem, nauczycielką z chrzanowskiego Powiatowego Centrum Edukacyjnego - Ewą Rusek, członkinią Rady Rodziców w II LO w Chrzanowie - Mirosławą Sojką oraz uczennicą III e w I LO - Kamilą Stanisz.
„Przełom”: Gdzie powinno się urządzać studniówki?
Mirosława Sojka (II LO): - Studniówka to zabawa szkolna. Tak uważają rodzice. Zdania uczniów są podzielone. W naszej szkole - II LO, zrobiliśmy sondę wśród uczniów. Większość opowiedziała się za studniówką w szkole.
Ewa Rusek (PCE): - Od lat urządzamy studniówki poza szkołą. Zabawa wygląda inaczej, gdy organizowana jest poza szkołą. Grono nauczycielskie integruje się razem z młodzieżą - siedzimy wspólnie w tej samej sali. Mamy okazję popatrzeć, jak się uczniowie bawią. W szkole nie byłoby to możliwe ze względu na warunki lokalowe. Musielibyśmy siedzieć w osobnych pomieszczeniach (obecnie mamy sześć klas maturalnych). Nie wspominając już o tym, że organizacyjnie łatwiej urządzić studniówkę w lokalu.
M.S. W II LO mamy 397 uczniów w 13 klasach maturalnych. By się pomieścić na sali gimnastycznej, organizujemy studniówkę w dwóch turach.
Janusz makuch ( I LO): - Studniówka jest balem szkolnym i kojarzy się wyłącznie ze szkołą. Argument, że siedzimy osobno w klasach, jest w mojej ocenie trochę na wyrost. Najważniejsze jest zaangażowanie młodzieży i rodziców. W poniedziałek, tydzień przed studniówką, uczniowie mają już opracowany harmonogram dekoracji szkoły i zaczynają dzień w dzień ją przystrajać. Zmienia się wtedy nie do poznania! Dwa razy uległem namowom, by zorganizować studniówkę poza szkołą, bo tak było wygodniej, bo wszystko mieliśmy niejako „podane na talerzu”. Brakowało jednak tej atmosfery, która towarzyszy zabawie w szkole.
Kamila Stanisz (I LO) - Rozmawiałem z osobami, które bawiły się na tych studniówkach poza szkołą. Nie były zadowolone. Narzekały na ciasnotę i na to, że same nie mogły przygotować dekoracji.
„Przełom”: Czy to prawda, że decyzja o studniówke poza szkołą wynika z czystego wygodnictwa?
E.R. - Oczywiście, że nie. Rodzice i uczniowie, jeśli tylko chcą, mogą włączyć się w dekorowanie sali, także tej w lokalu. Ważne jest, by lokal był odpowiedni. Zresztą moim zdaniem inny jest klimat miejsca przeznaczonego do zabawy, a inny miejsca przeznaczonego do nauki. Ważna jest też kwestia wystroju wnętrz, oświetlenia, a czasem także - nagłośnienia. Zwykle lepszymi warunkami dysponują pod tym względem lokale. Rodzice i nasi uczniowie, wolą więc organizować studniówkę poza szkołą.
M.S. - Bez wątpienia urządzenie studniówki w szkole wymaga trochę więcej pracy od rodziców i młodzieży.
„Przełom”: W przypadku studniówki w lokalu chyba jedno zmartwienie rodzice mają z głowy - posiłki. Dokonają tylko wyboru menu i po kłopocie. Reszty dopilnować musi właściciel restauracji…
J.M. - Ale także przy organizacji studniówki w szkole to wcale nie musi być kłopot! Minęły czasy, kiedy rodzice zajmowali się przygotowaniem posiłków. Teraz zajmują się tym firmy cateringowe.
E.R. - W lokalu w ogóle nie ma takiego problemu. A przy tym warunki do organizacji balu, choćby z uwagi na względy sanitarne, są lepsze niż w szkole.
M.S. – II LO od trzech lat korzysta z usług firmy cateringowej. Wcześniej zajmowali się tym rodzice. To była tragedia, zwłaszcza, gdy przyszło myć naczynia. Wymagało to naprawdę nieprawdopodobnego wręcz zaangażowania.
J.M. - To duża odpowiedzialność - nakarmić taką grupę ludzi. Nie odważyłbym się zlecać przygotowania posiłków rodzicom, bo obostrzenia sanepidu są duże. Firmie cateringowej udostępniam 3 sale. Potem są uprzątnięte, śmieci wywiezione na koszt firmy. To dla nas wygoda.
„Przełom”: Ci, co decydują się na studniówkę w lokalu w ogóle nie muszą sprzątać po balu…
E.R. - To jedno. Po drugie - nastrój też jest inny niż w szkole. Miejsce do zabawy powinno być inne niż do nauki. Ja zdecydowanie opowiadam się za opcją - studniówka poza szkołą.
M.S. - W naszym przypadku, ze względu na dużą liczbę uczniów, znalezienie tak obszernego lokalu jest niemożliwe. W tym roku znaleźliśmy taką salę przy hali sportowej w Jaworznie, ale jedzenie musiałoby tam być podawane na papierowych talerzach. Na balu studniówkowym to nie do pomyślenia. Zresztą, jak mówiłam, młodzież ostatecznie opowiedziała się za organizacją studniówki w szkole.
K.S. - Moi koledzy też wolą studniówkę w szkole. Przecież, gdy ktoś chce się zabawić w lokalu, zawsze może pójść na dyskotekę. A bal studniówkowy jest wyjątkowy.
J.M. - Bo zabawa szkole ma swój niepowtarzalny urok. No bo gdzie te dziewczyny mają pokazać sobie czerwone majtki, jak nie w szkolnej toalecie? To się przecież potem pamięta przez całe życie!
„Przełom”. - No tak, argument z czerwonymi majtkami wydaje się nie do podważenia…
E.R. – Na studniówce najważniejsze jest to, by był to bal, po którym zostaną wspaniałe wspomnienia. Bez względu na to, czy odbył się w szkole, czy poza nią. Studniówka jest raz w życiu.
M.S. - I to jest prawda.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 3 (666)
  • Data wydania: 19.01.05

Kup e-gazetę!