Nie masz konta? Zarejestruj się

Powiatowy Urząd Politykowania

12.11.2003 00:00
Z Małgorzatą Ślizowską, byłą kierownik Powiatowego Urzędu Pracy, rozmawia Anna Kasprzyk
Jako kierownik Powiatowego Urzędu Pracy sporządziła Pani listę bezrobotnych, którzy prosili o pomoc w znalezieniu pracy.
- Był to wyciąg nazwisk bezrobotnych, którzy przyszli w roku 2002 z zażaleniami i uwagami o nieskuteczności działań pośrednictwa pracy. Skarżyli się, że nie ma dla nich ofert. Zapisywałam nazwiska, by sprawdzić, czy ich zarzuty są prawdziwe i co poszczególne osoby otrzymały od urzędu pracy. Interesowała mnie również postawa tych osób, czy faktycznie starają się o uzyskanie ofert.
Po co była ta lista?
- Zależało mi na weryfikacji skuteczności urzędu pracy, a zwłaszcza działu pośrednictwa. Na jej podstawie miała powstać metodologia pracy z bezrobotnymi, którzy pomimo starań nie znajdują dla siebie ofert. Chodziło o poszerzenie działań pośrednictwa. Lista trafiła do działu pośrednictwa pracy, który nadzorowała moja zastępczyni, pani Babijczuk. Nie otrzymałam jej z powrotem. Została wykorzystana w celach innych niż merytoryczne.
Lista stała się poniekąd powodem odwołania Pani ze stanowiska kierownika urzędu pracy. Protokół Powiatowej Rady Zatrudnienia podaje, że wiceprzewodniczący rady Andrzej Uryga, formułując wniosek o odwołanie, jako jeden z zarzutów podał niepokojące sygnały na temat udostępniania ofert pracy.
- Zdumiewa mnie, że niektórzy posuwają się do takich manipulacji. Tym bardziej, że w dniu mego odwołania nikt nie wspomniał, że ma zastrzeżenia do mojej pracy. Nikt nie przestawił mi zarzutu co do sposobu udostępniania ofert. Protokołu nie widziałam.
W piśmie do Jana Burzeja, przewodniczącego rady powiatu, odpowiedziała Pani na wszystkie postawione w protokole zarzuty?
- Spotkałam się później z panem Burzejem. Jednak on nie odczytał mi protokołu w całości. Pominął punkt o uwagach odnośnie udostępniania ofert pracy. Dopiero potem doszły do mnie słuchy o kuluarowych rozmowach na ten temat. Wystosowałam więc list, w którym odpieram wszelkie zrzuty. Na końcu zadeklarowałam, że jestem do dyspozycji osób, którym zależy na wyjaśnieniu okoliczności mojego odwołania. Pozostało to bez odzewu. Nikt się ze mną w tej sprawie nie skontaktował. Wiceprzewodniczący rady powiatu Janusz Szczęśniak, odpisał jedynie, że problemem zajmie się komisja statutowo-regulaminowa i etyki. Na tym się skończyło.
W piśmie twierdzi Pani, że o odwołaniu zdecydowały względy polityczne.
- Kontrola inspektora Ministerstwa Pracy oceniła pracę działów podlegających kontroli bardzo dobrze. Nie było zastrzeżeń. Rada i starosta wiedzieli o tym. To jednak nie miało znaczenia. Pan Uryga powiedział mi, że dobrze administruję, lecz że zależy mu na innym podejściu do bezrobotnych. Stwierdził, że nie mam dla nich serca. Przez ostatni rok mojego kierowania urzędem ponawiały się próby dyskredytowania mnie przez pana Urygę. To człowiek, który nie został radnym i szuka dla siebie uwiarygodnienia, bo lubi decydować i dobrze się czuje w roli egzekutora. Oczekiwał, że będę podejmować takie decyzję, na których mu zależało.
Co ma Pani na myśli?
- Zabiegał, bym udzieliła kolejną pożyczkę z Funduszu Pracy dla zakładu, który jeszcze nie spłacił poprzedniej. Nie było to prawnie możliwe.
Nie poddawała się zatem Pani sugestiom lokalnych polityków?
- Trudno zachować stanowisko i samodzielność w kierowaniu, gdy polityka wkracza do instytucji publicznych. Sugestiom można ulegać na tyle, na ile wiąże się to z poszanowaniem dobra ogólnego, na ile jest to moralnie dopuszczalne i zgodne z normami prawnymi.
Krążą opinie, że była Pani człowiekiem senatora SLD, Bogusława Mąsiora...
- Trzeba wobec tego się cieszyć, że senator - człowiek o innych poglądach niż moje prawicowe, zaakceptował moją osobę.
Wiceprzewodniczący Powiatowej Rady Zatrudnienia usprawiedliwia zatrudnianie w urzędzie pracy radnej powiatowej i żony jednego z radnych, ich kompetencjami.
- Zachodzi tu ewidentna zależność. Kierownik politycznie zależy od swoich pracowników. To nie rodzi swobody decyzji. Jest to niebezpieczna gra.
Barbara Babijczuk, przejmując obowiązki kierownika Powiatowego Urzędu Pracy, deklarowała, że znajdzie się dla Pani miejsce w pośredniaku.
- Na razie nie przedstawiono mi żadnych konkretów. Mam tylko odpowiedź pani Barbary Babijczuk, że szczegółowe warunki pracy i płacy zostaną mi przedstawione w dniu zgłoszenia gotowości do pracy, po przedłożeniu orzeczenia lekarskiego.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 45 (606)
  • Data wydania: 12.11.03

Kup e-gazetę!