Nie masz konta? Zarejestruj się

Dwie osobowości

05.11.2002 00:00
W czwartek, późnym wieczorem, w redakcji gościli kandydaci ubiegający się o fotel burmistrza Trzebini. Obecnemu burmistrzowi Adamowi Adamczykowi towarzyszył kolega z komitetu wyborczego Razem dla Trzebini Adam Pasternak.
W czwartek, późnym wieczorem, w redakcji gościli kandydaci ubiegający się o fotel burmistrza Trzebini. Obecnemu burmistrzowi Adamowi Adamczykowi towarzyszył kolega z komitetu wyborczego Razem dla Trzebini Adam Pasternak. Wraz z głównym opozycjonistą miasta Franciszkiem Wołochem reprezentującym Ligę Polskich Rodzin przyszedł Zdzisław Przewoźny, mieszkający w Trzebini emerytowany pracownik naukowy Politechniki Wrocławskiej.
Ich tremę rozładowaliśmy już na początku – gdy kandydaci ściągnęli marynarki, zakasali rękawy i... zmierzyli ciśnienie (wyniki pomiarów prezentujemy w tabelce pod tekstem).

Rzepak i silniki
Obydwaj kandydaci zgodnie twierdzili, iż położenie naszej gminy pomiędzy dwoma aglomeracjami Katowicami i Krakowem, to główny wabik dla potencjalnych inwestorów. Dodatkowymi atutami są też zjazd z autostrady i węzeł kolejowy.
Niemal zgodnie wskazywali też tereny inwestycyjne, które mogą być w centrum zainteresowania przedsiębiorców: osiedle Salwator, tereny po byłej KWK “Siersza”, Zakładach Metalurgicznych i wokół ciepłowni miejskiej przy ul. Głowackiego.
Marzeniem Wołocha jest sprowadzenie do Trzebini kooperanta Opla i otworzenia tu fabryki silników wysokoprężnych Isuzu. Adamczyk w pierwszej kolejności chce zagospodarować tereny po byłej fabryce Unilevera lokując tam firmę zajmującą się produkcją paliw alternatywnych z rzepaku.
- Czwarta kadencja trzebińskiego samorządu powinna mieć żywy kontakt z Warszawą. Uważam, że burmistrz będzie musiał być w gminie trzy dni, a pozostałe dwa w Warszawie – powiedział Adam Adamczyk.
Nieco odmienny pomysł na promocję miał Franciszek Wołoch, który chce promować miasto zapraszając różnych VIP-ów na imprezy organizowane na scenie w Zespole Pałacowo-Parkowym w Młoszowej. Wołoch chce im nadać wymiar światowy.

Bliżej Unii
Według Adama Adamczyka w urzędzie musi być wyodrębniony niezależny wydział, zajmujący się promocją i integracją z Unią Europejską. Jego zdaniem istnieje też możliwość, by powołać taką komórkę przy Agencji Rozwoju Ziemi Chrzanowskiej (na której uratowanie wciąż liczy).
Franciszek Wołoch chce utworzyć centrum pozyskiwania pracy i pracownika, lokalne biuro pracy i kontaktów z Unią Europejską. Taka instytucja miałaby powstać na bazie budynku inkubatora przedsiębiorczości.
- Mamy ludzi, którzy potrafią szukać, rozmawiać i mają przygotowanie do szybkiego opracowania dokumentów – dodał Zdzisław Przewoźny.

Moralne dylematy
Anonimowy donos i kuzynka w trudnej sytuacji materialnej miały poddać obydwu kandydatów próbie moralnej. U burmistrza Wołocha anonim bez czytania trafiłby do kosza, przez Adamczyka zostałby przeczytany, a jego treść wyjaśniona w trakcie rozmowy z opisywanym w nim urzędnikiem.
Wdowę, matkę pięciorga dzieci, której jedynym dochodem jest renta po mężu a atutem powinowactwo z burmistrzem, zatrudniłby w urzędzie Franciszek Wołoch. Adam Adamczyk szukałby dla niej pracy poza urzędem.
Kandydaci ocenili na wzajem swoje kwalifikacje do pełnienia funkcji burmistrza.
- Jestem artystą i znakomitym organizatorem. Mam kontakty w różnych częściach Polski i świata. Posiadam też znakomite rekomendacje od osób takich jak na przykład Eugeniusz Ciszak (były wojewoda katowicki – przyp. aut) – przyznał Franciszek Wołoch.
Bardziej krytyczny był w ocenie swego rywala, twierdząc że Adamczyk nie posiada odpowiednich kwalifikacji, by piastować ten urząd. Większym dyplomatą okazał się Adamczyk, który stwierdził, że zarówno jego własne kwalifikacje jak i przeciwnika są wystarczające do pełnienia funkcji burmistrza.
Rodzimi faworyci
Najwięcej emocji w debacie wzbudził sposób walki z bezrobociem i rozstrzygania przetargów na korzyść rodzimych firm.
Zdaniem Wołocha należy stworzyć centrum pozyskiwania i tworzenia nowych miejsc pracy. Nie przekonują go argumenty, że walka z bezrobociem i finansowanie urzędu pracy jest zadaniem własnym powiatu, który otrzymuje na ten cel pieniądze.
- Samorząd gminy może tworzyć wszystko, co jest mu niezbędne. I ja to zrobię. Mało tego, na ten cel pozyskam jeszcze pieniądze z Warszawy – upierał się Franciszek Wołoch.
Co więcej, wszystkie prace związane z realizowaniem zadań gminy, mają pod rządami burmistrza Wołocha wykonywać bezrobotni z Trzebini. Jego zdaniem ogłaszane przez gminę przetargi powinny wygrywać firmy z Trzebini, a kryterium najtańszej oferty wynikające z obowiązującego prawa ma znaczenie.
Wołoch nie chciał zdradzić szczegółów swojego pomysłu dotyczącego zgodnego z prawem faworyzowania rodzimych firm. Powiedział jedynie, że w komisji przetargowej zasiądą kompetentne osoby właściwie interpretujące prawo.
Inny pomysł na zlecanie rodzimym firmom prac zlecanych przez urząd ma Adam Adamczyk. Chce zwiększyć ilość zamówień z wolnej ręki, szczególnie dla tych firm, które zatrudniają osoby bezrobotne z Powiatowego Urzędu Pracy. Innym pomysłem pomocy bezrobotnym wysuwanym przez ugrupowanie wyborcze Razem dla Trzebini jest stworzenie inkubatora produkcyjnego dla raczkujących przedsiębiorców. Miałby on być wypożyczalnią sprzętu i narzędzi dla wybranych gałęzi drobnej przedsiębiorczości, których właściciele nie mają pieniędzy na rozkręcenie interesu.

Wieczorny
spacer
Franciszek Wołoch nie czuje się w gminie bezpiecznie. Nigdy nie pozwoliłby, aby jego dziecko samotnie spacerowało wieczorem po osiedlu Gaj, ZWM, Krzu czy Sierszy. Zapytany, czy jako burmistrz reaktywuje zlikwidowaną w ubiegłym roku straż miejską, nie dał jednoznacznej odpowiedzi.
Odmiennego zdania jest obecny burmistrz Adamczyk, który uważa, że w gminie jest bezpiecznie. W przyszłości na osiedlu ZWM chciałby zamontować kamery monitorujące.
W skali od jednego do sześciu Adam Adamczyk ocenił poziom bezpieczeństwa w gminie na piątkę, Franciszek Wołoch wystawił ocenę niedostateczną.

Prawy
do lewego
Krzyżowym ogniem pytań zasypali siebie nawzajem obydwaj kandydaci. Franciszek Wołoch był ciekaw dlaczego Adam Adamczyk w 1994 roku, kiedy piastował funkcję prezesa Usług Komunalnych, nie otrzymał absolutorium? Adamczyk wyjaśnił, że w marcu 1994 roku decyzją zgromadzenia wspólników został odwołany ze stanowiska prezesa komunalki, nie było natomiast mowy o żadnym absolutorium.
Adam Adamczyk pytał w jaki sposób Franciszek Wołoch poradzi sobie z rekultywacją zbiornika pomarglowego w Górce.
- Jest to zadanie powiatu. Pierwszą moją decyzją będzie to, żeby umowa użyczenia go od powiatu została unieważniona. Trzeba też stworzyć odpowiedni klimat, by tą kwestią zajął się właściciel – powiedział Franciszek Wołoch.
Franciszek Wołoch pytał dlaczego burmistrz Adamczyk w odpowiednim momencie nie zwolnił byłego dyrektora Zakładu Opieki Zdrowotnej Antoniego Guta, który zwiększył zadłużenie zakładu do prawie 2 mln złotych. Pytał też dlaczego gmina nie wykorzystała statusu gminy górniczej w ubieganiu się o kredyt dla zwalczania bezrobocia.
Adamczyk odparł, że Antoniego Guta chroni mandat radnego powiatowego, a o pieniądze nie starał się z prostej przyczyny: gmina nie spełniała warunków uprawniających do ich otrzymania.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 45 (554)
  • Data wydania: 05.11.02

Kup e-gazetę!