Nie wiadomo jak dla gminy Chrzanów zakończy się sprawa niewywiązania się z obietnic danych świetlicy terapeutycznej przy Fundacji im. Brata Alberta w Chrzanowie. Chodzi o umowę wynajmu pomieszczeń na parterze chrzanowskiego żłobka, których – mimo pierwotnych obietnic –nie pozwolono fundacji zająć. Fundacja straciła przez to kilkanaście tysięcy złotych.
Przypomnijmy, że prace przygotowawcze do przejęcia pomieszczeń zaczęły się w marcu. Zajmując część parteru budynku żłobka fundacja miała zaadaptować do potrzeb małych dzieci pomieszczenia na piętrze. Początkowo gmina obiecała na ten cel 10 tys. zł. Potem okazało się, że pieniędzy nie będzie. Pracownicy i wolontariusze z fundacji rozpoczęli więc kwesty pod kościołami. Uzbierali w ten sposób około 7 tys. zł. Z końcem sierpnia planowano rozpocząć prace adaptacyjne, zaś na połowę września zaplanowano otwarcie świetlicy. I być może to nastąpiłoby, gdyby nie protesty rodziców dzieci ze żłobka, którzy tłumaczyli swój sprzeciw lękiem o pogorszenie się warunków, w jakich będą przebywać maluchy. Pod naciskiem protestów gmina zaczęła się wycofywać z umowy. Fundacja otrzymała od chrzanowskich władz pismo, w którym te informują, że są zainteresowane polubownym załatwieniem sprawy rozwiązania umowy o wynajem parterowych pomieszczeń żłobka.
- Na razie czekamy na koniec wyborów. Będziemy starać się o zadośćuczynienie i zwrot kosztów, jakie ponieśliśmy. Umowa, którą podpisali z nami reprezentanci gminy, okazała się kartką papieru bez znaczenia. Oprócz strat materialnych, ponieśliśmy również straty moralne. Fundacja została zniesławiona listem otwartym. Stało się tak, że nagle stronami w sprawie okazali się niespodziewanie rodzice dzieci niepełnosprawnych i dzieci ze żłobka. A jest przecież zupełnie inaczej – twierdzi ks. Tadeusz Zaleski, prezes Zarządu Krajowego Fundacji im. Brata Alberta w Radwanowicach.
Obecnie fundacja prowadzi remont obiektu przy ul. Kościuszki 9, stojącego w ogrodzie Warsztatów Terapii Zajęciowej. Budowla należy do parafii św. Mikołaja. Finansowe zadośćuczynienie, jakiego domaga się fundacja, przeznaczono by na adaptację tej budowli.
Problem rozwiązywać będą nowo wybrane władze. Niekompetencja i niedbalstwo poprzedników spadnie na barki następców. Szkoda, że cały konflikt uderzył najbardziej w najsłabszych – niepełnosprawnych i ich rodziny. Nie bez znaczenia pozostaje też rozczarowanie pracowników świetlicy terapeutycznej, których uczuciami i nadziejami gmina się po prostu zabawiała.