Nie masz konta? Zarejestruj się

Trzebinia

Sto lat dobrego życia Marii Grzybowskiej (ZDJĘCIA)

13.01.2024 17:33 | 0 komentarzy | 3 989 odsłony | Agnieszka Filipowicz
Lubi słuchać radia, oglądać teleturnieje i śledzić na bieżąco, co dzieje się w polityce. Maria Grzybowska z Młoszowej skończyła kilka dni temu sto lat i jest nadal w świetnej formie.
0
Sto lat dobrego życia Marii Grzybowskiej (ZDJĘCIA)
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W dniu urodzin jubilatkę odwiedziło wielu gości. Na nasze pytanie, jak się czuje jako stulatka, pani Maria odpowiedziała żartobliwie:
- Żadnych zmian nie czuję, tyle że wypiłam trochę - zaśmiała się.

W tak wyjątkowym dniu nie mogło się obyć od toastu wzniesionego kieliszkiem szampana. Był okazały tort i mnóstwo życzeń. Na stuletnie urodziny zjechała liczna rodzina. Pani Maria doczekała się bowiem trojga dzieci - Janiny, Zdzisława i Krzysztofa, ośmioro wnuków, siedmioro prawnuków i troje praprawnuków.
- Na szczęście zdrowie mi dopisuje, nic mi nie dolega. Gdybym była schorowana, pewnie prosiłabym Boga o koniec - mówi jubilatka.
- Mama jest jak wino. Im starsza, tym lepsza - podsumowuje syn Zdzisław.

Pani Maria nigdy nie stosowała żadnej diety. Je, na co ma ochotę. Do niedawna też paliła. Rzuciła papierosy dopiero w wieku 99 lat.
- Mój mąż nie lubił, gdy palę, bo się wtedy nie całowaliśmy, dlatego podpalałam ukradkiem - śmieje się stulatka.
Jej mąż był bardzo aktywnym człowiekiem. Udzielał się społecznie, był hodowcą gołębi. Maria pracowała w handlu przez całe zawodowe życie i zajmowała się gospodarstwem. Zawsze był towarzyska, lubiła spotkać się z sąsiadami, pograć w karty - w remika.
Obie synowe Marii wychwalają swoją teściową. Że dobra, uczynna i zawsze świetnie gotowała. Rosół i pasztet w wykonaniu pani Marii nigdy nie miał sobie równych.
- Zawsze robię pasztet według przepisu teściowej - podkreśla Teresa, żona Zdzisława.


Pani Maria urodziła się w Trzebini i spędziła tu całe swoje życie. Pochodzi z Podbuczyny, z licznej rodziny. Męża Władysława poznała podczas ogniska, które urządziło w lesie kilku znajomych.
- Zatańczyliśmy razem i tak to się zaczęło - wspomina jubilatka.

Więcej w aktualnym 2. numerze „Przełomu": e-prasa lub e-kiosk.pl