Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

Kobranocka bez prądu

18.09.2022 16:00 | 0 komentarzy | 1 572 odsłona | Łukasz Dulowski

Wpadła mi w ręce płyta z koncertem akustycznym toruńskiej Kobranocki, zatytułowana „Drzewa". W tym przypadku ciekawostka polega na tym, że grupy punkrockowe raczej rzadko decydują się na wydawnictwo „bez prądu". Jak ten pomysł udał się Kobranocce?

0
Kobranocka bez prądu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Playlista zawiera aż 21 utworów, czyli można by tym materiałem obdzielić dwa krążki studyjne. Dostajemy numery w większości z trzech pierwszych, najbardziej popularnych albumów tej formacji: „Sztuka jest skarpetką kulawego" (1987), „Kwiaty na żywopłocie" (1989) i „Ku nieboskłonom" (1992). Są piosenki, które kiedyś były bardzo znane, np. „Kocham cię jak Irlandię", „Ela, czemu się nie wcielasz", „List z pola boju", „I nikomu nie wolno się z tego śmiać" czy „Po nieboskłony".
Płyty akustyczne najbardziej wciągają wtedy, kiedy muzycy nie grają swojego repertuaru „jeden do jednego" w stosunku do oryginału, tylko próbują innych aranży czy nawet odmiennej stylistyki, również poprzez wprowadzenie nowych instrumentów. Pod tym względem na „Drzewach" nie ma szału. Choć trzeba przyznać, że pojawiają się momentami rozbudowane partie solowych gitar, których nie znajdziemy w wersjach studyjnych. I to jest niewątpliwie wartość dodana. Mimo pewnej przewidywalności - dla fanów Kobranocki powinna to być interesująca propozycja.
Kobranocka, której liderem jest od początku Andrzej „Kobra" Kraiński, powstała w 1985 r. w Toruniu. Największe sukcesy odnosiła po wydaniu płyty „Ku nieboskłonom". Pochodząca z niej świetna „Hipisówka" była jak kubeł zimnej wody wylanej na hurra optymizm związany ze zmianami po Okrągłym Stole. Tekściarz Andrzej Michorzewski napisał: „Wolna myśl, swobód mit/ Wata, którą możesz sobie uszy zatkać/ Tak jak ptak łapie wiatr/ Gdy zwiększyła, gdy zwiększyła mu się klatka". Szkoda, że zabrakło „Hipisówki" na tym akustycznym albumie.
Wpadła mi w ręce płyta z koncertem akustycznym toruńskiej Kobranocki, zatytułowana „Drzewa". W tym przypadku ciekawostka polega na tym, że grupy punkrockowe raczej rzadko decydują się na wydawnictwo „bez prądu". Jak ten pomysł udał się Kobranocce?
Playlista zawiera aż 21 utworów, czyli można by tym materiałem obdzielić dwa krążki studyjne. Dostajemy numery w większości z trzech pierwszych, najbardziej popularnych albumów tej formacji: „Sztuka jest skarpetką kulawego" (1987), „Kwiaty na żywopłocie" (1989) i „Ku nieboskłonom" (1992). Są piosenki, które kiedyś były bardzo znane, np. „Kocham cię jak Irlandię", „Ela, czemu się nie wcielasz", „List z pola boju", „I nikomu nie wolno się z tego śmiać" czy „Po nieboskłony".
Płyty akustyczne najbardziej wciągają wtedy, kiedy muzycy nie grają swojego repertuaru „jeden do jednego" w stosunku do oryginału, tylko próbują innych aranży czy nawet odmiennej stylistyki, również poprzez wprowadzenie nowych instrumentów. Pod tym względem na „Drzewach" nie ma szału. Choć trzeba przyznać, że pojawiają się momentami rozbudowane partie solowych gitar, których nie znajdziemy w wersjach studyjnych. I to jest niewątpliwie wartość dodana. Mimo pewnej przewidywalności - dla fanów Kobranocki powinna to być interesująca propozycja.
Kobranocka, której liderem jest od początku Andrzej „Kobra" Kraiński, powstała w 1985 r. w Toruniu. Największe sukcesy odnosiła po wydaniu płyty „Ku nieboskłonom". Pochodząca z niej świetna „Hipisówka" była jak kubeł zimnej wody wylanej na hurra optymizm związany ze zmianami po Okrągłym Stole. Tekściarz Andrzej Michorzewski napisał: „Wolna myśl, swobód mit/ Wata, którą możesz sobie uszy zatkać/ Tak jak ptak łapie wiatr/ Gdy zwiększyła, gdy zwiększyła mu się klatka". Szkoda, że zabrakło „Hipisówki" na tym akustycznym albumie.