Nie masz konta? Zarejestruj się

Chrzanów

Kursuje między Chrzanowem i Londynem. W Anglii zarabia na życie, w Polsce tworzy muzykę i spędza czas z rodziną

17.10.2021 17:43 | 4 komentarze | 10 516 odsłon | Agnieszka Filipowicz
W Polsce tworzy muzykę, na Wyspach zarabia na życie. To komfortowe rozwiązanie, kiedy trzeba znaleźć czas na pasję - tworzenie muzyki. O życiu artysty w czasach pandemii opowiada muzyk Sławomir Wroński W.R.Ona w rozmowie z Agnieszką Filipowicz.
4
Kursuje między Chrzanowem i Londynem. W Anglii zarabia na życie, w Polsce tworzy muzykę i spędza czas z rodziną
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Agnieszka Filipowicz: Dwie dekady temu byłeś basistą w  chrzanowskim zespole Śfider Anyy. Byliście popularni, z początkiem lat dwutysięcznych wydaliście płytę. Dlaczego postanowiłeś opuścić Chrzanów i wyjechać do Londynu? 

Sławomir Wroński: To był 2004 rok. Co mnie ciągnęło na Wyspy? Chyba duża potrzeba wolności, poznawania świata. Ciekawiła mnie też wielokulturowość, a w Londynie widać ją na każdym kroku. Zawsze chciałem poznać ludzi z różnych zakątków świata.

Myślałam, że w pierwszej kolejności odpowiesz - chciałem poznać muzyczną kolebkę świata. Bo przecież w Londynie rodziły się różne trendy muzyczne, karierę zaczynali tam The Rolling Stones, David Bowie, Queen, The Police... 
- To był kolejny powód. Kiedyś rozmawiałem z jednym Anglikiem na temat fenomenu tego miasta. Powiedział mi, że Londyn jest takim miejscem na ziemi, gdzie znajdziesz wszystko, czego zapragniesz. Zarówno w dobrym, jak i w złym znaczeniu. Dla osób takich jak ja, pasjonujących się muzyką, to wyjątkowe miejsce. Realizowałem tam  różne projekty muzyczne.

Jakie?
- Przez pięć lat ze znajomymi muzykami tworzyliśmy zespół The Mercy House, graliśmy w klubach, na festiwalach, wydaliśmy płytę.  To była dla mnie prawdziwa szkoła muzyczna, a zarazem ogrom pracy - trzy próby w tygodniu, w weekend występy. Lata spędzone w Londynie dały mi duże doświadczenie.

Jak się czułeś wtedy, w Londynie, jako Polak? 
- Dobrze. Rzadko zdarzało się, bym od kogoś usłyszał jakąś nieprzychylną uwagę o imigrantach. Zresztą nie przejmowałam się jakimiś pojedynczymi opiniami.

Ale twoja żona, Magda, się przejmowała. Pamiętam, rozmawiałam z nią w czasie, gdy w Wielkiej Brytanii trwała dyskusja o Brexicie. Mówiła, że coraz częściej myśli o powrocie do Polski, do czego zresztą w końcu doszło...

- W trakcie tej kampanii przed Brexitem rzeczywiście coś się zmieniło. Myślę, że zaczęło się od Donalda Trumpa, który publicznie zaczął wyrażać się o imigrantach z niechęcią. Ta retoryka udzieliła się Brytyjczykom. Nieprzypadkowo właśnie w tym czasie tacy eurosceptycy jak Nigel Farage zaczęli być bardziej słyszalni. Wielu Brytyjczyków, którzy zagłosowali za Brexitem, sprzeciwiało się fali imigracji.

Masz podwójne obywatelstwo – polskie i brytyjskie.  Czujesz się bardziej obywatelem Polski czy Wielkiej Brytanii?

- Czuję się obywatelem świata. Jestem Polakiem, a po części czuje się też Brytyjczykiem. Bardzo wielu rzeczy nauczyłem się w Wielkiej Brytanii. Rozwinąłem swą muzyczną pasję.

Ostatnio nagrałeś swoją pierwszą solową płytę "Stajnie Augiasza". Napisałeś słowa do piosenek.
- Przestało mi wystarczać występowanie na scenie wyłącznie w roli basisty. Chcę też komponować, pisać własne teksty. Zresztą pisałem je już wcześniej, ale do szuflady. Myślę, że na tym etapie życia mam więcej do powiedzenia.

Teksty piszesz po polsku, nie po angielsku...
- Znam dobrze angielski, jednak swe najgłębsze myśli najlepiej mi się wyraża w ojczystym języku.

POSłUCHAJCIE:

W.R.Ona Szanty

W.R.Ona Strach i Ból

Płyta "Stajnie Augiasza"

Całość rozmowy z artystą w aktualnym 41. numerze „Przełomu".