Nie masz konta? Zarejestruj się

Trzebinia

Zachwyceni życiem na Bermudach

07.07.2022 15:00 | 0 komentarzy | 7 257 odsłon | Marek Oratowski

Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM". Rafał Baran z Chrzanowa od trzech lat mieszka na Bermudach. Mówi, że to raj na ziemi. Niedawno z narzeczoną Moniką został gwiazdą lokalnej gazety i social mediów. Wszystko za sprawą nurkowania w towarzystwie delfinów i wielorybów w oceanie.

0
Zachwyceni życiem na Bermudach
Rafał Baran z narzeczoną Moniką na łodzi
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Marek Oratowski: Gdy ostatnio rozmawialiśmy, studiował pan w USA. Jak to się stało, że zamieszkał pan na Bermudach?
Rafał Baran: Po studiach i rocznym okresie pracy w Atlancie, stwierdziliśmy z Moniką, że to dobry czas, by zrealizować nasze marzenia o mieszkaniu przy plaży. Moja firma pozwoliła mi wybrać kraj, w którym chcę zamieszkać. Padło na Bermudy. Wstyd się przyznać, ale moja wiedza na temat tego miejsca była wtedy ograniczona wyłącznie do trójkąta bermudzkiego. Oczywiście przed samym podjęciem decyzji o przeprowadzce wiedziałem już dużo więcej. Jednak czas prawdziwego poznania tutejszej kultury, tradycji i historii nastąpił dopiero po roku spędzonym w tym miejscu.

To przyjazne miejsce dla Europejczyka?
- Jak wszędzie - życie na Bermudach ma plusy i minusy. Minusów jest jednak znacznie mniej. Ciepły klimat, aktywny tryb życia, jaki tutaj można z łatwością prowadzić dzięki bliskości natury, zwłaszcza oceanu, przepiękne widoki, niskie podatki - to główne zalety tego miejsca. Wadą jest oczywiście odległość od domu rodzinnego w Polsce.

Czy życie na Bermudach jest drogie?
- Bermudy co roku są w czołówce rankingów najdroższych miejsc do życia na świecie i często je wygrywają. Jednak z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że żyje nam się naprawdę dobrze. W skład Bermudów wchodzi około 120 wysp, w tym cztery główne. Łącznie zajmują 53 km kw., co jest równe jednej trzeciej powierzchni Jaworzna. Mówi się tu po angielsku. To terytorium Wielkiej Brytanii na Oceanie Atlantyckim. Mieszka tutaj około piętnastu Polaków, w tym dwóch księży, a nawet... biskup, będący głową Kościoła Katolickiego na Bermudach.

Jak wygląda miejscowa kuchnia, roślinność, jakie tam żyją zwierzęta?
- Kuchnia Bermudyjczyków nie wyróżnia się niczym szczególnym, może poza sporą ilością ryb i homarów. W tym miejscu muszę wspomnieć o szalenie popularnym bermudzkim trunku - rumie Gosling`s, na bazie którego tworzy się różne drinki, a nawet lokalne słodkości.
Z uwagi na dużą wilgotność, ciepły klimat i relatywnie częste opady, roślinność jest niezwykle bujna, a wyspa bardzo zielona. Nie ma egzotycznych zwierząt lądowych, a zjawisko bezdomności psów zupełnie nie istnieje. Natomiast turystyczną ciekawostką jest fakt, że kury żyją tutaj na wolności. Mieszkają w parkach, przy plażach, a nawet w przydrożnych krzakach. Często można zobaczyć kwoki z kurczętami spacerujące między palmami po miejscowych alejkach. Za to koralowców oraz gatunków ryb zamieszkujących wody oceaniczne wokół Bermudów jest niezliczona ilość. Są delfiny, które jednak bardzo trudno spotkać, płaszczki, mnóstwo żółwi wodnych, a na wiosnę zawsze odwiedzają nas wracające z migracji wieloryby.

Panu udało się jednak spotkać delfiny.
- Zanim opowiem o tej przygodzie, wspomnę, że bardzo mi się tu przydaje umiejętność pływania. Monika i ja uwielbiamy sport, a od kiedy zamieszkaliśmy przy plaży, jesteśmy jej stałymi bywalcami. Trenujemy kitesurfing, surfing, freediving czyli nurkowanie swobodne - bez butli z tlenem. Większość letnich weekendów spędzamy na łodziach, eksplorując kolejne z ponad 300 wraków statków i samolotów leżących na dnie oceanu. Nurkowanie to wielka przyjemność, bo widoczność w wodzie w okolicy naszych wysp sięga ponad 60 metrów. Monika robi zdjęcia podwodne, a ja wspomagam środowisko, walcząc z nadmierną ekspansją skrzydlic w Oceanie Atlantyckim. Skrzydlice to bardzo inwazyjny, drapieżny gatunek ryb. Podczas jednego z kwietniowych weekendów, gdy z Moniką wypłynąłem łódką 7 mil od brzegu nurkując, zauważyliśmy pływające dookoła nas stado 15 delfinów. Nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Wszyscy na Bermudach mówią o delfinach zamieszkujących okoliczne wody, jednak mało kto miał okazję je oglądać.

Jak się zachowywały? Bały się was, czy podpłynęły bliżej?
- Początkowo ostrożnie i z oddali nas obserwowały, jednak po chwili podpłynęły i były na wyciągnięcie ręki. Nadal trudno mi opisać emocje, jakie przeżywałem podczas zabawy z tymi niezwykle inteligentnymi zwierzętami. Pływaliśmy z nimi około godziny. Ganialiśmy się z nimi, kręciliśmy w kółko, zmienialiśmy kierunki. Delfiny co chwilę odwracały głowy, by na nas zerknąć i sprawdzić, czy trzymamy ich tempo. Gdy brakowało nam tchu i musieliśmy się zatrzymać, by odsapnąć na powierzchni - stado podpływało i czekało, aż znów z nimi ruszymy. Taka gra w berka. Naprawdę nie wiem, kto miał większą radość z tego spotkania - my czy one. Gdy oniemiali ze szczęścia wróciliśmy na łódkę - delfiny wcale nie chciały nas opuścić. Jeszcze długo płynęły za łodzią, skacząc na falach przez nią tworzonych. Ale to nie był koniec przygód na ten dzień.

Co jeszcze się stało?
- Wracając w kierunku brzegu, spotkaliśmy dwa wieloryby. Od kiedy przeprowadziliśmy się na Bermudy, naszym marzeniem było popływać z tymi wielkimi jak autobus morskimi ssakami. Zrealizowanie celu zajęło nam dwa i pół roku. Niesamowicie było obcować z tymi majestatycznymi, pięknymi zwierzętami. Mimo że ich rozmiar budzi respekt, nie czuliśmy strachu. Były dostojne i spokojne. Coś niesamowitego! Oczywiście całą tę sobotnią przygodę, zarówno z delfinami jak i wielorybami uwieczniliśmy kamerą, której można używać pod wodą. Bez niej się nie ruszamy. Zdjęcia i nagrania udostępniliśmy na naszych profilach w social mediach. Wzbudziły ogromne zainteresowanie mieszkańców Bermudów. Niedługo później odezwał się do nas przedstawiciel najpopularniejszej na Bermudach gazety - The Royal Gazette.

Zostaliście bohaterami artykułu?
- Tak. Trafiliśmy na okładkę magazynu i staliśmy się rozpoznawalni w tej naszej małej, bermudzkiej społeczności.

Cały świat żyje teraz pandemią koronawirusa. W tym jego egzotycznym zakątku także jest ona dużym problemem?
- Populacja Bermudów liczy tylko 64 tysiące osób, dlatego rozprzestrzenianie się wirusa jest pod dość dobrą kontrolą. Dostępność szczepień jest bardzo dobra, a opieka zdrowotna działa na najwyższym poziomie. Od roku jednak wstrzymano kursowanie wielkich promów wycieczkowych, które codziennie cumowały w miejscowym porcie, sprowadzając na nasze wyspy dziesiątki tysięcy turystów.

Tęskni pan za rodzinnymi stronami? Bermudy to miejsce do dłuższego zamieszkania, czy tylko życiowy przystanek?
- Tęsknię za rodziną. Nasz dom w Trzebini zawsze uważałem za swoją oazę i jeśli czegokolwiek mi tutaj brakuje - to obecności rodziców, od których w życiu otrzymałem i wciąż otrzymuję niesamowite wsparcie. Bermudy to początkowo był plan na rok. Jednak po prawie trzech latach wciąż jesteśmy zachwyceni życiem, jakie tu prowadzimy, i nie spieszy nam się stąd wyprowadzać.

Monika Zając i Rafał Baran z grupą znajomych nurkują przy wraku samolotu U.S. B-29 Bomber, który uległ katastrofie w 1961 r. Części maszyny leżą na dnie obszaru trojkąta bermudzkiego

 

CV
Rafał Baran jest absolwentem SP nr 8 i PG nr 4 w Chrzanowie. W szkole i przyszkolnym klubie uczył się pływać u trenera Sebastiana Guzika. Pod jego okiem odnosił pierwsze sukcesy w Mistrzostwach Polski. Naukę i karierę sportową kontynuował w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Krakowie u Roberta Brusa - obecnego trenera kadry narodowej. Rozpoczął studia na AGH w Krakowie na kierunku mechatronika w języku angielskim. Potem przeprowadził się do USA, gdzie ukończył studia finansowe i kontynuował karierę pływacką. Po czterech latach spędzonych w USA odebrał tytuł magistra na stanowym uniwersytecie North Carolina State University. Jeszcze przed ich ukończeniem zaczął pracować dla jednej z największych firm konsultingowych na świecie, w której jest zatrudniony do dzisiaj.

Archiwum Przełomu nr 16/2021