Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

OPINIA. Ze strachu przed wyrzutami sumienia

16.02.2023 08:00 | 6 komentarzy | 3 754 odsłony | Grażyna Kaim

Żeby komuś pomóc, czasem wystarczy dobre serce i wrażliwość. Prościej wyzwolić te uczucia, gdy pomaganie nie budzi wątpliwości i jednoznacznie stawia nas w gronie osób dobrych i szlachetnych. Ale niekiedy do pomagania potrzebna jest odwaga albo zdeterminowanie. Czasem wystarczy strach przed wyrzutami sumienia.

6
OPINIA. Ze strachu przed wyrzutami sumienia
Grażyna Kaim, redaktor naczelna tygodnika "Przełom" i portalu przelom.pl
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Łatwiej jest pomagać w grupie. Jest wtedy rozgłos i dobra energia. Wystarczy wspomnieć choćby głośną akcję z 2021 roku ratowania życia półrocznemu Jasiowi z Chrzanowa choremu na SMA (rdzeniowy zanik mięśni). Zbiórkę wsparło wówczas prawie 200 tys. osób i zebrano ponad 9 milionów zł! Oczywiście zakończyła się pełnym sukcesem i pięknym zwycięstwem ludzkiej wrażliwości nad bezdusznością systemu.

Ale jest też pomaganie, o jakim opowiada nam radny Antoni Skupień z Żarek (piszemy o tym w bieżącym, 7.  numerze "Przełomu). Ciche, niepewne i wcale nieskazane na sukces. Akurat w tej konkretnej sytuacji się udało, ale nie było to oczywiste.

Chodziło o mieszkańca Żarek, który w wyniku zbiegu różnych okoliczności został bez dachu nad głową. Trudno uwierzyć, że w tak małej społeczności nikt tego nie widział. W każdym razie do pomocy za bardzo nikt się nie garnął. Poza tym - jak wywodzi Skupień - ludzie lubią oceniać i przylepiać łatki.

Taki wałęsający się bezdomny zbyt pięknej tej łatki zapewne nie miał.

Kilka lat temu przekonałam się, że udzielenie pomocy miewa też swoje uciążliwe konsekwencje. Jadąc samochodem z Płazy w stronę Babic zatrzymałam się, widząc leżącego na poboczu mężczyznę. Większość samochodów włączała kierunkowskaz i omijała go. Najwyraźniej to, że się zatrzymałam spowodowało, że kilku innych za mną też to zrobiło. Jak się okazało, tym leżącym był dobrze znany policji, niegardzący alkoholem mężczyzna.

W każdym razie moja decyzja o pomocy kosztowała mnie ponad godzinę na miejscu (oczekiwanie na policję, jakieś formalności). Potem jeszcze wizyta na komendzie i zeznawanie: co, jak, gdzie kiedy...

Trudno straciłam ten czas, ale może uratowałam życie. Strach przed wyrzutami sumienia może nie jest najszlachetniejszą, ale skuteczną motywacją do pomagania.

Grażyna Kaim