Nie masz konta? Zarejestruj się

Przełom Online

OPINIA. Nasza zima zła...

15.12.2022 14:00 | 7 komentarzy | 2 939 odsłony | Grażyna Kaim
Zima, która w niedzielę na dobre weszła do Polski i od razu zebrała drogowe żniwo (nawet wśród kierowców-policjantów!), w kolejnych dniach w pełni to dzieło kontynuowała.
7
OPINIA. Nasza zima zła...
Grażyna Kaim, redaktor naczelna tygodnika "Przełom" i portalu przelom.pl
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

W poniedziałek mój samochód poddał się w walce z zasypanymi drogami (opony mam zmienione na zimowe, gdyby ktoś miał wątpliwość). Już dzień wcześniej dostałam od niego ostrzeżenie, gdy próbowałam wyjechać z ul. Trzeciej w Młoszowej na krajówkę.

Było lekko pod górkę, a na granicy pomiędzy obydwoma drogami znajdował się okazały wał śniegu (domyślam się, że utworzony przez pług zgarniający śnieg z głównej ulicy). Po kilku próbach udało mi się w końcu pokonać przeszkodę z tym, że musiałam wyjechać na krajówkę tyłem.

W pierwszy dzień roboczego tygodnia śniegu dosypało i tym razem walkę napęd na tylne koła kontra zaspy stoczyłam na drodze gminnej w centrum Chrzanowa. Przegrałam. Samochód został w domu.

Ze zadziwieniem, choć nie pierwszy raz, przeczytałam zasady odśnieżania dróg. 4-6 godzin od ustania opadów - to czas, jaki mają firmy na podjęcie działań. A jeśli opady nie ustaną i śnieg będzie sypał bez przerwy kilka dni? Co wtedy?

Ponieważ samochód został w domu, musiałam w inny sposób dostać się do redakcji, czyli z Chrzanowa do Trzebini. Pomyślałam jednak, że skoro jestem w centrum powiatowego miasta, to na pewno jakoś to się uda.

Na przystanku na Podwalu nie było nikogo. Dobrze to nie wróżyło. Oczekiwanie na autobus, według rozpiski w oszklonej gablocie, miało potrwać ok. pół godziny. Wyczytałam jednak, że są jakieś zmiany w rozkładzie. Niestety, część informacji ukryła się pod sporym „guzikiem" przytrzymującym kartkę.

Zdecydowałam się pomaszerować z Podwala na najgłówniejszy chyba obecnie przystanek w Chrzanowie - przy Kauflandzie. Był zatłoczony, co dało mi nadzieję, że szybko się stąd wydostanę. Nie doczekałam się na „piętnastkę", która miała przyjechać za jakieś 20 minut. Minibus był dużo wcześniej.

Ten zimowy, śnieżny poniedziałek przypomniał mi o trzech rzeczach: że nie zawsze można liczyć na własny samochód, służby drogowe zimą i komunikację lokalną. Zdałam sobie też sprawę, że przemieszczając się po powiecie chrzanowskim autobusami, nie ma miejsca na spontaniczność. Trzeba wcześniej wszystko zaplanować, żeby nie utknąć gdzieś na przystanku.

Serdecznie współczuję wszystkim mieszkającym dalej od centrum...