Nie masz konta? Zarejestruj się

Trzebinia

Sabina kocha psy, beemki i fotografię

24.05.2022 17:00 | 2 komentarze | 4 838 odsłony | Łukasz Dulowski

Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM". Sabina Jachimkowska z Trzebini z jednej strony lubi szaleństwo, z drugiej potrafi zachować zimną krew i twardo stąpać po ziemi. Inaczej nie pracowałaby jako dyspozytor bocznicowy w rafinerii.

2
Sabina kocha psy, beemki i fotografię
Sabina Jachimkowska pracuje jako dyspozytor bocznicowy w trzebińskiej rafinerii
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Łukasz Dulowski: Kim chciała pani zostać w dzieciństwie?
Sabina Jachimkowska: Miałam tyle pomysłów w głowie, że ho ho... Byłam bardzo szalonym dzieckiem. Na ogół dominowały męskie tematy. Na przykład bardzo interesowała mnie motoryzacja. Lubiłam bawić się autami. Oczywiście, jestem normalną kobietą, ale zawsze fascynowały mnie samochody i tak jest do tej pory. Szczególnie jedna marka...

Będę strzelał - porsche?
- Nie, BMW. Ale wracając do pytania, kim chciałam zostać...? Chyba aktorką.

Musieli więc być jacyś idole?
- Wtedy leciał w telewizji serial czechosłowacki „Arabella". No i chciałam być Arabellą.

A dzisiaj pracuje pani w zawodzie kojarzonym z mężczyznami i jest dyspozytorem bocznicowym.
- Tak, zarządzam bocznicą kolejową w rafinerii w Trzebini. To jest jedna duża bocznica, gdzie naprawdę dużo się dzieje. To takie serce rafinerii, z przejazdem kolejowym na Dąbrowskiego. Wszystkie pociągi, które do rafinerii wjeżdżają i wyjeżdżają, przechodzą przez moje ręce. Przynajmniej na mojej zmianie. Mam pod sobą dwie drużyny manewrowe. W sumie dwie lokomotywy i sześciu mężczyzn. Wykonują moje polecenia, aby wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku.

Pewnie jest to duża odpowiedzialność, bo pociągi transportują niebezpieczne materiały.
- Tak, są to paliwa, między innymi benzyna, olej napędowy.

I pani, jako kierowniczka drużyn manewrowych, jest tam jedyną kobietą?
- Zgadza się. I jestem szefową na swojej zmianie.

Na „męskim" stanowisku.
- Pewnie kojarzy się ono z mężczyznami, bo jest bardzo stresogenne.

Ale kobiety są podobno bardziej odporne na stres niż mężczyźni.
- Wychodzi na to, że tak. Po prostu aż tak bardzo się nie przejmuję. Zresztą, w rafinerii nic nie może dziać się szybko. Wszystko odbywa się zgodnie z regulaminem. Trzeba wszystko dobrze pamiętać, na wszystko zwracać uwagę.

Dlatego musi być kierowniczka z zimną krwią.
- Tak. Przydają się też umiejętności logistyczne. Kobieca logistyka domowa jest przydatna w takiej pracy, jak moja. W domu panie jednocześnie piorą, gotują, opiekują się dziećmi. I wszystko hula. Objęłam stanowisko dyspozytora, bo doceniono moje predyspozycje. A tak w ogóle to z wykształcenia jestem krawcową. Przez jakiś czas pracowałam nawet w pracowni krawieckiej. Szyłam sakwy na motory.

Co dla pani jest odskocznią od pracy?
- Moje psy. Jeden Zazu rasy cane corso italiano i Tina rasy border collie.

Zazu jest bardzo wdzięcznym psem do fotografowania.jpg

 

Zazu wygląda dość groźnie. Zawsze chciała pani mieć takiego psa?
- W moim domu jest to już czwarty pies rasy cane corso italiano. Jedyną jej wadą jest to, że krótko żyją, często padają na serce. Fascynuje się nią chyba od piętnastu lat. Te psy strasznie kochają swoją rodzinę, wręcz chorobliwie chodzą za swoim właścicielem. Jak trzeba, to staną w jego obronie. Niemniej jednak są bardzo przyjazne, nawet dla obcych.

Na naszej facebookowej grupie „PRZEŁOMowe Kadry", do której pani należy, pieski: Zazu i Tina, pojawiają się jako bohaterowie zdjęć.
- Bo właśnie dzięki nim zainteresowałam się fotografią. Często z psami i moim partnerem spacerujemy w rejonie Bożniowej i Górki. Zaczęłam je fotografować. Zobaczyłam, że jakoś mi to wychodzi, więc kupiłam lepszy aparat, lustrzankę. Ponadto zrobiłam jedną sesję ślubną dla koleżanki. No i tak sobie pstrykam zdjęcia, ale nie myślałam nigdy, żeby tę pasję rozwijać w kierunku zawodowym. Mam wielką ochotę, żeby z „PRZEŁOMowymi Kadrami" wybrać się w plener, a do tej pory nigdy nie miałam wolnego czasu. Zwłaszcza krajobrazy bardzo mi się podobają.

Czasem pani Sabinie udaje się też złapać w kadrze ładną sowę.jpg

 

Ma pani jeszcze jakieś inne pasje?
- Siłownia tak naprawdę rządzi moim życiem. Ćwiczę cztery razy w tygodniu, trzymam dietę. Ponadto wracając do motoryzacji, to mamy w domu trzy auta marki BMW, które również fotografuję. Mój partner remontuje te samochody. Starszy syn też to robi. Wszyscy w mojej rodzinie są zarażeni motoryzacją.

Kolekcja samochodów marki BMW, należąca do pani Sabiny i jej partnera.jpg

 

Archiwum Przełomu nr 09/2021