Nie masz konta? Zarejestruj się

Libiąż

Zaczynałem od szkółki piłkarskiej w Libiążu - mówi Patryk Plewka z Libiąża

03.12.2021 18:00 | 0 komentarzy | 5 360 odsłon | Michał Koryczan
Z ARCHIWUM TYGODNIKA „PRZEŁOM". Gra w ekstraklasie. Niedawno strzelił w niej pierwszego gola jako reprezentant Wisły Kraków. Patryk Plewka z Libiąża opowiada o pierwszym piłkarskim treningu, o tym, dlaczego został zawodowym sportowcem i o tym, w czym mu pomógł Jakub Błaszczykowski.
0
Zaczynałem od szkółki piłkarskiej w Libiążu - mówi Patryk Plewka z Libiąża
Patryk Plewka
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas
Michał Koryczan: Powrót do składu Wisły, a ostatnio pierwszy gol w ekstraklasie, to pana piłkarskie pięć minut?
Patryk Plewka: Nie. Przede wszystkim cieszę się, że wróciłem ze Stali Rzeszów do pierwszego składu Wisły już jako inny człowiek i inny zawodnik. Gdy odchodziłem z Krakowa na wypożyczenie, byłem taki trochę bojaźliwy. To się zmieniło.

Zebrał pan bardzo pochlebne oceny ekspertów piłkarskich. Zauważyły pana media...
- W naszym zawodzie jest to nieuniknione. Każdy sportowiec podchodzi do tego inaczej. Ja specjalnej wagi do mediów jednak nie przywiązuję. Staram się czasem nawet od tego odciąć i nie czytać zbyt wiele na swój temat. Wolę koncentrować się na pracy. Łatwo bowiem jest wejść na dany poziom, ale bardzo ciężko jest się na nim utrzymać.

Na pierwszy ligowy mecz w tym sezonie musiał pan trochę poczekać.
- Każdy trenuje po to, żeby grać, ale miejsc na boisku w drużynie jest tylko jedenaście. Poza tym, gdy wróciłem do Wisły, to zespół rozpoczął już okres przygotowawczy i był po kilku sparingach. Wiedziałem, że muszę poczekać na swoją szansę.

Przyszła przed meczem z Górnikiem Zabrze. Z powodu problemów zdrowotnych kolegów, wskoczył pan do wyjściowej jedenastki i tę szansę wykorzystał.
- Dla mnie najważniejsze jest, że udowadniam sobie samemu, że mogę grać w ekstraklasie. A co do wspomnianej sytuacji, to mamy takie czasy, że piłkarze wypadają z gry nie tylko przez kontuzje, ale i choroby. Dlatego trzeba się szczególnie pilnować.

Jak wygląda praca piłkarza w czasie pandemii koronawirusa?
- Trenujemy normalnie. Jeśli nie mamy zajęć w klubie, to każdy stara się ćwiczyć na jakimś boisku czy w parku, zgodnie z zaleceniami trenerów. Trzeba sobie radzić. W poprzednim sezonie, jeszcze jak grałem w Stali, to mieliśmy praktycznie miesiąc bez treningów i meczów. Siedzenie w domu i ćwiczenie indywidualne było trudne. Poza tym, każdy z nas ma świadomość, że gra w piłkę i musi dbać o siebie. Nie chodzimy w miejsca, gdzie jest dużo ludzi.

Pański przykład, myślę tu o wypożyczeniu do Stali Rzeszów, pokazuje, że czasem trzeba zrobić krok w tył, aby potem zrobić dwa do przodu.
- Myślę, że tak. W Stali występowałem regularnie. Właśnie po to tam pojechałem, aby wrócić do Wisły już jako lepszy i dojrzalszy zawodnik.

Młodym zawodnikom łatwiej się teraz przebić do wyjściowej jedenastki zespołu z ekstraklasy?
- Na pewno w kadrach klubów piłkarskich jest teraz więcej młodych chłopaków i tym samym wcześniej dostają szansę ogrania się ze starszymi piłkarzami, z którymi wcześniej tylko marzyli potrenować.

Tak jak w pańskim przypadku z Jakubem Błaszczykowskim.
- W życiu nie myślałem, że zagram z nim w jednej drużynie. To prawdziwy lider. Bardzo mi pomagał na pierwszych treningach Wisły, udzielając cennych wskazówek. Czułem jego wsparcie.

Jak w ogóle zaczęła się pańska piłkarska kariera?
- Rodzice zaprowadzili mnie na trening nowo otwartej Szkoły Piłkarskiej Górnika Libiąż. Po pierwszych zajęciach trener Hubert Szumniak (obecny wiceburmistrz Libiąża - dop. red) powiedział, że coś ze mnie będzie. Chyba miał nosa.

Potem młodego chłopaka z Libiąża dostrzegła Wisła Kraków...
- Podczas turnieju halowego wypatrzył mnie Rafał Wisłocki z Wisły. Zaproponował, żebym spróbował sił w tym klubie. Tak też się stało. Po ukończeniu podstawówki przeniosłem się na stałe do Krakowa.

Musiał się pan szybko usamodzielnić.
- Najważniejsze, że rodzice mi zaufali i pozwolili mi się przeprowadzić. Najtrudniejszy był pierwszy rok. Byłem wtedy takim przestraszonym i cichym chłopaczkiem. Od tego czasu bardzo się jednak zmieniłem. Jestem bardziej otwarty.

Czemu tak niewielu chłopaków z ziemi chrzanowskiej trafia do zawodowego futbolu?
- Może w pewnym momencie brakuje determinacji, żeby postawić na piłkę i odpuścić inne rzeczy. Trenując w Libiążu praktycznie nie opuszczałem zajęć. Orłem nie byłem, ale zawsze dawałem radę. Po szkole biegłem na trening. W pewnym momencie trzeba było jednak podjąć dojrzałą decyzję, co jest na pierwszym miejscu: nauka czy sport. Ja nigdy nie miałem wątpliwości, że chcę być piłkarzem. Zresztą nie wiem nawet, co innego mógłbym w życiu robić.

Oprócz wuefu w szkole lubił pan...
- Matematykę, bo matematyki nie trzeba się uczyć na pamięć. Nie martwiło mnie, że muszę ją zdawać na maturze. Większym problemem był dla mnie angielski. Od dziecka go zaniedbywałem. Na pewno jednak chcę się nauczyć tego języka, bo wiem, że to bardzo ważne, także w zawodzie piłkarza.

A w czasie wolnym co pan robi?
- Lubię słuchać muzyki i oglądać filmy. Moim hobby są gry planszowe. Kolekcjonuję je od dwóch lat. Na początku była stara gra „Talisman: Magia i miecz", którą kupiłem jeszcze jako dziecko. Tak mnie wciągnęła, że teraz mam w domu 30 pudełek z grami. Siadam do nich ze znajomymi, rodziną. Ostatnio najczęściej gram w „Terraformację Marsa".

W polskiej ekstraklasie, zwłaszcza w najsilniejszych klubach, piłkarze nie mogą narzekać na zarobki. Jak to wygląda w przypadku zawodników wchodzących na ten poziom rozgrywek?
- Zależy od klubu. Mnie najbardziej ucieszyło, że jako siedemnastolatek mogłem odciążyć finansowo rodziców, którzy nie musieli już dokładać do mojego życia w Krakowie. Jestem oszczędny. Regularnie odkładam pieniądze, bez względu na to, ile bym zarobił.

Nowym selekcjonerem reprezentacji Polski do lat 21 został Maciej Stolarczyk. Pod jego okiem debiutował pan w ekstraklasie w Wiśle. Liczy pan po cichu na powołanie do kadry na listopadowy mecz z Łotwą?
- Nie. W ogóle się na tym nie skupiam. Gdyby jednak tak się stało, to na pewno nie odmówię.


CV
Patryk Plewka urodził się w 2000 r. w Chrzanowie. W rodzinnym Libiążu uczęszczał do Szkoły Podstawowej nr 4. Potem ukończył Gimnazjum nr 76 w Krakowie oraz Liceum Ogólnokształcące w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Krakowie.

Przygodę z futbolem zaczynał w Szkole Piłkarskiej Górnik Libiąż. Stamtąd trafił do Wisły Kraków. Najpierw grał w drużynach młodzieżowych tego klubu, a w 2018 r. zadebiutował w zespole „Białej Gwiazdy" na boiskach ekstraklasy, w wygranym 2-1 meczu z Miedzią Legnica. W październiku tego roku zdobył swojego pierwszego gola w ekstraklasie, (w zwycięskim 6-0 meczu ze Stalą Mielec). Na koncie ma 22 występy na najwyższym poziomie krajowych rozgrywek.

Archiwum Przełomu nr 43/2020