Nie masz konta? Zarejestruj się

Praca, biznes, edukacja

Strefa przemysłowa się oddala

24.03.2010 16:37 | 1 komentarz | 5 658 odsłon | red
Nie pomogły negocjacje u wojewody, nie pomogły apele do ministerstwa. Burmistrz Andrzej Saternus twierdzi, że chrzanowski nadleśniczy jest nieugięty i nie chce słyszeć o zamianie gruntów z gminą. Nadleśnictwo przekonuje, że ma dobrą wolę, ale na zamianie skarb państwa straciłby krocie. O innych rozwiązaniach samorząd nie chce zaś słyszeć.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Nie pomogły negocjacje u wojewody, nie pomogły apele do ministerstwa. Burmistrz Andrzej Saternus twierdzi, że chrzanowski nadleśniczy jest nieugięty i nie chce słyszeć o zamianie gruntów z gminą. Nadleśnictwo przekonuje, że ma dobrą wolę, ale na zamianie skarb państwa straciłby krocie. O innych rozwiązaniach samorząd nie chce zaś słyszeć.

Wszyscy wiemy, że do podobnych zamian w Polsce już dochodziło. W ich efekcie skarb państwa tracił krocie, a sprawa trafiała do sądu - przypomina Ewelina Boruń, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Chrzanów. Efekt: nadleśniczy lub dyrektorzy regionalni lasów państwowych tracili posadę i kończyli z wyrokiem.

Bez porozumienia
W gminie brakuje miejsc inwestycyjnych. Nadzieją były i wciąż są lasy, które gmina chce pozyskać od Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach. Sęk w tym, że od wielu lat nie może się porozumieć z drugą stroną. Jesienią ubiegłego roku władze Chełmka zdecydowały się na kolejny krok. Poprosiły o wsparcie wojewodę i rząd.

- Stanowisko nadleśniczego jest niezmienne. Nie chce dokonać w tej chwili zamiany - mówi burmistrz Andrzej Saternus.

- Na zamianę nie pozwalają nam dyrektywy szefostwa. Proponujemy wiele innych rozwiązań, ale burmistrz nie jest nimi zainteresowany - wyjaśnia Boruń.

Chcą czterech hektarów
O zamianę gruntów gmina stara się od wielu lat. To pozwoliłaby samorządowi na poszerzenie strefy przemysłowej. Jeszcze kilka lat temu władze Chełmka marzyły o 12 hektarach. Dzisiaj już wiadomo, że tak sporego terenu dyrekcja lasów państwowych nie przekaże, a strefę będzie można powiększyć co najwyżej o sześć hektarów. Będzie można, jeśli samorząd dojdzie do porozumienia z chrzanowskim nadleśnictwem.

Przypomnijmy, że cztery lata temu udało się przekonać ministra środowiska do przekwalifikowania zalesionego terenu przyległego do strefy gospodarczej Chełmka pod działalność przemysłową. Właśnie na tej nieruchomości zależy samorządowi.

- Nie można mówić, że jesteśmy na „nie”, bo już wówczas byliśmy pozytywnie nastawieni do tej transakcji - mówi Boruń.

4 hektary ma teren lasów, w sprawie którego samorząd nie jest w stanie się porozumieć z nadleśnictwem

Saternus twierdzi, że pierwsze problemy pojawiły się na etapie wyceny nieruchomości przez rzeczoznawców. Jednego specjalistę powołały katowickie lasy państwowe, drugiego gmina. Sporządzone przez nich wyceny były rozbieżne. Powołano więc trzeciego specjalistę - niezależnego. Z początkiem ubiegłego roku wydawało się, że dojdzie do porozumienia. Tak się jednak tylko wydawało.

Warto wspomnieć, że gmina oferuje Nadleśnictwu Chrzanów 18 hektarów lasów. W zamian miałaby dostać trzy do czterech hektarów lasów w pobliżu przemysłowej strefy. Skąd taka dysproporcja? Tereny lasów państwowych, po decyzji ministra, są obszarem przemysłowym, więc zdecydowanie droższym. Burmistrz zapewnia, że do pozyskanej od państwowych lasów ziemi dołoży dwa hektary nieruchomości, którymi dysponuje już w tej chwili gmina. Dzięki temu poszerzyłby strefę o sześć hektarów.

Inne rozwiązania
- Sytuacja jest patowa - ocenia Saternus. Gminni prawnicy przygotowują kolejne pisma w tej sprawie.

- Nie mamy zgody dyrektora regionalnego na zamianę. Mamy wstępną na wycenę, ale nie ostateczną - wyjaśnia Boruń. I wraca do proponowanych gminie innych rozwiązań, które nie zyskały aprobaty samorządu. Jednym ze sposobów jest złożenie deklaracji przez gminę, że pozyskane od lasów grunty zostaną przeznaczone pod cel publiczny a nie inwestycyjny. Takiej samorząd jednak nie złoży. Zamierza przecież wykorzystać teren pod strefę gospodarczą.

- Gdyby Chełmek sprzedał lasy prywatnym przedsiębiorcom, skarb państwa straciłby ogromne pieniądze - mówi Boruń. Ujawnia, że kolejnym ze sposobów przejęcia lasu od nadleśnictwa jest jego odkupienie. Wcześniej należałoby jednak dokonać tzw. „wyłączenia gruntów z produkcji leśnej”. Taki krok wiąże się z milionowymi opłatami, które musiałaby ponieść gmina. Kolejne pieniądze musiałaby wyłożyć na wykup gruntów. To znów kilka milionów złotych.

- Nadleśnictwu taka transakcja musi się opłacać - podsumowuje Krzysztof Chojecki, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach.
Tadeusz Jachnicki

Przełom nr 11 (930) 17.03.2010

Czytaj również